Strony

wtorek, 30 czerwca 2015

MidoTaka cz.6

Uśmiechnij się...
Odkąd dowiedziałem się o chorobie Kazunari'ego, moje życie obróciło się o 180°. Dotychczas wesoły i energiczny Takao, leżał teraz w szpitalu, ledwo mogąc się poruszyć...Czym sobie na to zasłużył? Czemu to właśnie ci najbardziej sympatyczni i mili ludzie muszą tak cierpieć? Co dzień wchodząc do jego sali mam nadzieję, że zobaczę na jego twarzy szeroki szczery uśmiech, jaki widywałem dotychczas. Lecz zamiast tego...otrzymuję ironiczne uniesienie kącików ust w górę. Widzę jak cierpi. Z dnia na dzień staje się coraz słabszy...Ale stara się tego nie ukazywać. Próbuje to wszytko zamaskować, aby nie martwić swoich bliskich.
Cały Takao....Kilka dni po incydencie z wysoką gorączką, wszystko "wróciło do normy", można tak powiedzieć. Ciemnowłosy oczekiwał na zabieg wszczepienia pod skórę porta. Urządzenia, dzięki któremu chemia, może być podawana w odpowiednich dawkach i bez komplikacji.  To niby tylko zabieg, ale doskonale widzę, jak on się tego wszystkiego boi....
Kilka godzin przed operacją, siedziałem razem z nim w sali. Uśmiechając się, spojrzałem mu w oczy. Niby były te same, ale malowała się w nich niepewność i strach. Westchnąłem cicho i złapałem Kazunari'ego za rękę.
-Takao, spokojnie. To tylko zabieg, nie musisz się tego bać, naprawdę.
-C-co...? O-o czym ty mówisz? J-ja się boję? Coś ci się chyba pomyliło....Wcale się nie boję....-odpowiedział, odwracając głowę w bok. Ten typowy odruch tylko utwierdził mnie w mych przypuszczeniach.
-Przecież widzę, że jednak tak jest -westchnąłem cicho i objąłem go delikatnie. Przycisnąłem lekko policzek do ciemnych włosów. Siedziałem tak dłuższą chwilę. Najchętniej nie wypuszczał bym go z objęć, lecz kiedyś to musiało nastąpić. Do sali wszedł nie kto inny, jak ojciec Takao, a zaraz za nim jego żona. Uff, chociaż tyle.
Ona da radę go uspokoić. W jego oczach malowała się chęć mordu, zresztą tak jak i w moich. Zawsze byłem spokojnym i cichym człowiekiem, ale przy tym mężczyźnie się nie da. Po prostu to jest niemożliwe i tyle. AMEN. No ale dla Takao się postaram. Postaram się...
-Jak się czujesz Kazunari-chan? -spytała przejęta kobieta.
-Dobrze mamo...-uśmiechnął się i spojrzał na mnie. Zrozumiałem, że mam go puścić. No tak. Jego ojciec obdarowywał mnie znaczącym spojrzeniem...To było dziwne. Natychmiastowo uwolniłem Kazunari'ego z objęć.
-To dobrze...Heh, więc jesteście już parą? To wspaniale. Wiedziałam, że tak to się skończy -zaśmiała się i przytuliła Takao.
-C-cóż, tak mamo...masz rację -pokiwał głową i spojrzał na mnie z uśmiechem.
Nie odezwałem się. Wsłuchałem się tylko w rozmowę matki z synem. Z lekki uśmiechem wziąłem wdech i przeniosłem wzrok na mego wroga. Machnął ręką i wskazał na drzwi wyjściowe z sali. Na początku nie bardzo wiedziałem o co mu chodzi, ale kiedy wyszedł z sali machając ręką, że mam uczynić to samo....Zrozumiałem, że czeka mnie niemiła rozmowa...
-Więc? O co panu chodzi? -spytałem opierając się o ścianę.
-O nic. Chciałbym się tylko zapoznać z chłopakiem, który zgarnął MOJEGO SYNA.
-Ach, no kto by się spodziewał.
-Miałeś kiedyś jakąś dziewczynę? Chłopaka?
-Czy byłem w związku? Cóż, nie wiem czy można to było tak nazwać...
-Czyli jednak. Chłopak? Dziewczyna?
-Dziewczyna, ale co to ma do rzeczy?
-Cóż wiesz, chłopaka zawsze będzie ciągnąc do dziewczyn. Tego nie zmienisz.
-Co pan przez to sugeruje?
-Chcę przez to powiedzieć, że prędzej czy później skrzywdzisz mojego syna. Znajdziesz sobie ukochaną, stworzycie razem cudowną rodzinę. A Kazunari? O nim zapomnisz. Będziesz zachowywał się jakby nigdy nic się pomiędzy wami nie wydarzyło.
Zaniemówiłem. Dlaczego on tak uważał? Przecież on kompletnie nic o mnie nie wie. A już tym bardziej nie wie co czuję. Jak bardzo kocham Takao. Więc czemu mówi takie rzeczy? Dlaczego tak uważa?
-Niech pan słucha uważnie, bo nie powtórzę tego drugi raz. KOCHAM PANA SYNA. I nigdy go nie zostawię dla jakiejś wytapetowanej lafiryndy, która by się tylko puszczała na prawo i lewo. Krótko i na temat. A i jeszcze jedno. Niech pan sobie zapamięta, że nienawidzę kiedy ktoś mówi mi co JA czuję do drugiej osoby. -stwierdziłem i udałem się do sali. Nie wydaje mi się abym za dużo powiedział. Wyraziłem tylko co myślę i czuję. To tyle w temacie.
-Och, Shin-chan. Gdzie byłeś? -ciemno oczy przeszyły mnie na wylot. Najwyraźniej doskonale wiedział co się stało.
Jeszcze około godziny rodzice szarookiego przebywali w sali razem z nami. Ciemnowłosy mężczyzna ani razu się już do mnie nie odezwał. Obraził się? A może po prostu próbuje sobie przemyśleć to co powiedziałem? Oby to drugie...W końcu zostaliśmy sami. Lecz towarzyszyła nam cisza. Żaden z nas nie zaczął rozmowy. Jednak kiedyś ktoś musiał się odezwać.
-Shin-chan, uśmiechnij się...
-Co?
-Uśmiechnij się, proszę...-spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Tak. On ewidentnie wiedział co się stało na korytarzu. Westchnąłem cicho i uśmiechnąłem się do niego czule.
-Kocham Cię Takao.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i 6 część MidoTaka...Heh ^^" Zapraszam do komentowania ^^

~~Aiko

5 komentarzy:

  1. "Kocham cię Takao" Kia!~~ Boskie :D (zawsze jak tak pisze nie ważne z kim to mam ochotę krzyczeć!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak mam ^^ Heh...bo to takie kjut jest *^* Arigatou za komentarz ^^

      Usuń
  2. Słodziaśne... ^^
    Widzę, że tata Takao znowu w akcji xD nie mogę... on jakiś taki fajny jest
    Niby chce dobrze dla syna, a niby chce aby syn postępował względem jego zasad.
    Takao zdrowiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *lekki uśmiech* arigatou za komentarz..
      Ach, a jeżeli chodzi o ojca Takao to...Jest dokładnie tak jak zauważyłaś *kiwa głową* Następna część już niedługo ^^

      Usuń
  3. Niedawno znalazłam tego bloga, już wcześniej się przywitałam, więc to będzie mój pierwszy komentarz pod twoimi opowiadaniami ^^
    To jest cudne *.* Już kiedyś czytałam takie opowiadanie, że Takao był chory na raka płuc, aż nawet jak teraz czytałam pierwszy rozdział, to miałam wrażenie jakbym już to czytała... No, ale opowiadanie baaaaaardzoo mi się podoba, a postać taty Takao jest najlepsza :D
    To,no.. Pozdrawiam i weny życzę ;****

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Nessa Daere.