Strony

wtorek, 2 czerwca 2015

MidoTaka cz.3

Czyżby to była...?
No i tak jak obiecałam, oto MidoTaka <3 Sama nie wiem, czemu tak z tym zwlekałam ;-; Właściwie to pisanie melodramatycznych i smutnych historii wychodzi mi dużo szybciej niż pisanie taki wesołych ;-; Przy takich muszę siedzieć pół dnia ;-;
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kiedy to pan detektyw raczył kontynuować to swoje "śledztwo", do salonu wszedł Takao wraz ze swoją mamą. Chwała im! Alleluja i w ogóle! Szybkim krokiem ruszyłem w ich stronę i stanąłem obok ciemnowłosego, który cicho chichotał. Czyżby to go, aż tak bawiło? Eh, ale to cały on. Co bym nie zrobił, nie wpłynę na jego zachowanie. Ale to właśnie takiego Takao polubiłem. Nie wyobrażam go sobie jako cichego chłopaka, który zawsze trzyma się z boku. To on jest tym entuzjastycznym, towarzyskim, sympatycznym gościem.
-Lepiej się czujesz? -spytałem spoglądając na Kazunari'ego.
-Ach, tak. Przepraszam, za to zamieszanie...heh...
-Nie musisz.
Zapadła cisza. Przerwała ją pani domu. Oznajmiła, że razem z mężem pojadą na zakupy, a potem do znajomych. Jak dla mnie było zbyt późno na zakupy, więc zdziwiłem się kiedy obydwoje faktycznie wybrali się do centrum. Cóż, to nawet lepiej dla mnie. Ojciec Takao nie będzie mnie prześladował. No i będę mógł na spokojnie porozmawiać ze swoim przyjacielem. Bo właśnie po to tu przyszedłem.
Chłopak zaprosił mnie do swojego pokoju. Rozmawialiśmy dość długo, a ze względu na to, że zrobiło się bardzo późno, Takao zaproponował żebym został na noc. Zgodziłem się. Bo niby dlaczego miałbym odmówić? A że następnego dnia lekcje zaczynały się później, to mogłem pozwolić sobie na coś takiego.
Do około pierwszej w nocy oglądaliśmy filmy. Takao sobie zażyczył. W sumie były bardzo ciekawe. Myślałem, że wybierze jakąś niemoralną, pozbawioną dobrego smaku, komedię, a tu proszę. Najpierw film dokumentalny, później przygodowy. Co prawda na dokumentalnym zasnął, ale grunt, że chociaż odważył się go włączyć.
-Kiedy wracasz do szkoły? -zapytałem, kiedy ciemnowłosy westchnął spoglądając na moją torbę.
-Nie wiem. Ale chciałbym jak najszybciej -zaśmiał się i położył na łóżku, przytulając się do puchatej poduszki.
-Racja. Ale że ty to powiedziałeś? Ten, który cały czas tylko narzeka na to, że zajęcia trwają stanowczo za długo?
-Cóż, powiedzmy, że stęskniłem się za nauczycielami. W gruncie rzeczy, chyba lepiej siedzieć na lekcjach niż umierać w domu, co nie? -uśmiechnął się szeroko.
Skinął tylko głową, na znak że rozumiem o co mu chodzi. Obserwując Kazunari'ego, leżącego na łóżku naszła mnie dziwna myśl. "Jak on słodko wygląda..." Tak właśnie pomyślałem. A nawet więcej. Duuuużo więcej...Ale to...to były dość niestosowne myśli, prawie że wykraczające poza granice dobrego smaku. (w mniemaniu Midorimy)
Nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że zachce mi się nie dość że pocałować to jeszcze zmacać mojego najlepszego przyjaciela. Chłopaka. CHŁOPAKA. Podkreślmy to słowo! Przecież to jest chore! Ale...kto powiedział, że chłopak nie może pożądać drugiego chłopaka...? Zaraz...że co?! Pożądać?! Midorima Shintaro, natychmiast się opanuj idioto!!!!!
-Shin-chan coś nie tak? Jesteś cały czerwony...jak burak, hahaha -wskazał na mnie palcem i parsknął śmiechem -Ale tak na poważnie -otarł łezkę rozbawienia z kącika oka i spojrzał na mnie -Wszytko okej...?
-T-tak, nie przejmuj się.
-No okej, niech będzie....
Przez chwilę siedzieliśmy bez słowa. Zauważając, że Takao jest już dość zmęczony, zaproponowałem pójście spać. Szarooki spojrzał na mnie, po czym uśmiechnął się delikatnie i pokiwał głową.
Spałem w nowo kupionym futonie. Był bardzo wygodny. Na początku Kazunari chciał odstąpić mi swoje łóżko, ale się nie zgodziłem. Cały on...
Następnego dnia kiedy się obudziłem, Takao jeszcze spał. Szybko ubrałem się i zgarnąłem swoje rzeczy. Zanim wyszedłem, wstąpiłem jeszcze do jego pokoju. Pogładziłem opuszkami palców policzek chłopaka i uśmiechając się pod nosem wyszedłem.
W szkole wszyscy z drużyny, pytali mnie o Takao. Nie wiedzieć w jaki sposób, ale dowiedzieli się, że poprzedniego dnia go odwiedziłem. A może oni...podłożyli mi nadajnik GPS?! Zacząłem szukać po kieszeniach mundurka, spodni, a potem wysypałem wszystko z torby.
-Midorima, czy można wiedzieć co ty robisz?
-Nic takiego profesorze. Ja tylko coś zgubiłem.
-Żebyś ty przypadkiem mózgu po drodze do klasy nie zgubił.
-Ależ profesor ma zabójcze poczucie humoru.
-A ty masz ogromy zasób tekstów sarkastycznych. Idź do klasy, zaraz zacznie się lekcja.
Pokiwałem głową. Pozbierałem swoje rzeczy z podłogi, po czym ruszyłem do klasy. Lekcje minęły dość szybko. Myślałem, że wszystko będzie się strasznie dłużyć. Ale to nawet lepiej. Chciałem jak najszybciej zobaczyć ciemnowłosego chłopaka. Tak bardzo chciałem zobaczyć jego twarz, usłyszeć jego śmiech...
Niestety, nie mogłem do niego pójść. Tego dnia przyjechać mieli do nas krewni z zagranicy. Właściwie to brat mojej mamy, wraz z żoną i dziećmi. Rodzicom bardzo zależało na tym, aby uczestniczył w "rodzinnej" kolacji. Cóż było robić? Obiecałem, że na pewno zostanę w domu razem z nimi. To było ustalone już jakiś czas temu.
Zaraz po zajęciach udałem się prosto do domu. Wysłałem Takao sms, że dziś go nie odwiedzę. Jaka była odpowiedź?:
"Nie ma sprawy Shin-chan~~! Miłego wieczoru życzę~! :3"

Wieczorem przebrałem się i pomogłem mamie w przygotowaniu kolacji. Rodzice uznali, że pewnie cieszę się z tego, że mój wujek wraca z zagranicy. Ale ja już nie jestem dzieckiem. W sumie jako dziecko również nie byłem jakoś bardzo entuzjastycznym gościem i nie ruszały mnie takie sytuacje. Przyjeżdża to przyjeżdża. Co tu dużo gadać? Miałem skakać ze szczęścia?
Po wspólnym posiłku przeprosiłem wszystkich i udałem się do swojego pokoju. Zadzwoniłem do Takao.
Wybierałem numer chyba z 5 razy, ale nikt nie odebrał. Zacząłem się martwić. Ale rozważałem też różne opcje, przez które nie usłyszałem głosu szarookiego po drugiej stronie. Może ma wyciszony telefon? Może śpi? Może poszedł zjeść kolację? Może ma gości i nie może rozmawiać?
Ale nagle komórka zaczęła wibrować. Natychmiastowo odebrałem. Jednak nie usłyszałem głosu Takao.
Po drugiej stronie jak nic była kobieta. Płakała.
-M-Midorima-kun...?
-Tak, przy telefonie.
-T-tu, m-mama Kazunari'ego....
-Och. Dobry wieczór. Czy coś się stało? Coś z Takao? Źle się czuje? Proszę mi powiedzieć.
-J-jesteśmy teraz w s-szpitalu....Kazunari-chan....
Zerwałem się na równe nogi, chwyciłem kurtkę, założyłem buty i wybiegłem z domu. Tak bardzo bałem się o Takao. Jego mama powiedziała, że nagle upadł i przestał oddychać. W tym momencie moje serce jakby stanęło. Świat się zatrzymał. Bałem się. Cholernie się bałem. Ale...czyżby tylko dlatego że Kazunari jest moim przyjacielem...? Czy może chodzi o coś innego...? Wtedy u niego w domu....
Czyżby to była....miłość?

~~Aiko

2 komentarze:

  1. Jak szybko Midorima do wniosku doszedł *-*. Brawo mu.
    Opowiadanie jak zwykle super, tylko jedna, malutka uwaga. W niektórych słowach litery ci zjadło xD. To nic takiego, ale mówię.
    Mam nadzieje, że Takao nic się nie stanie. Niech, żyje, ma się dobrze i niech zaspokaja potrzeby Midorimy (eee... dziwnie to brzmi xD, dobra nieważne)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem ;-; w dwóch wyrazach ;-; mój laptop aż tyje od zjadania tych literek T^T Gomenosai T^T

      Usuń

Szablon wykonała Nessa Daere.