Strony

czwartek, 26 maja 2016

Rave Master -czyli Aiko i brak weny ;-;


Ohayo! Znów sporo zleciało, odkąd coś tu wrzuciłam...To nie fajne :c Dziwnie się z tym czuję, dlatego...Postanowiłam dodać tu pierwszą część ff z Rave Master, którą powoli piszę, właściwie próbuję..^^" Słowo po słowie, zdanie po zdaniu, zależy od nastroju ^^" Anime to nie ma żadnego związku z KnB (kto by się spodziewał Aiko ;-;) ponieważ nie jest o sporcie ^^ To fantasty, bardzo b-bardzo fajne fantasty <3 Było moim trzecim bardzo świadomym anime i...obejrzałam to w bodajże 6 klasie, nie żałuję <3 S-Szczerze polecam, choć może wydawać się odrobinkę naciągane, jak niektórzy potrafią je opisać, jednak myślę, że jest to seria warta poświęcania czasu :3 Humorystyczna, pokręcona, ale i łapiąca za serduszko <3 Dobrze, koniec reklamowania serii ^^" 
Zapraszam do przeczytania :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

A może jednak? (cz.1)

"Lekko uśmiechnięty szermierz zrobił krok w tył, po czym upuścił miecz na ziemię. Uniósł ręce w górę na znak kapitulacji, a chwilę później opuścił je, mając nadzieję na pogodzenie z przeciwnikiem. 
-Znów mnie pokonałeś, Musica -powiedział. Niby to z przekonaniem, a jednak widać było, że taka opcja stanowczo mu nie odpowiadała. Starając się ukryć swe zacnie nadęte policzki obrócił głowę w bok.
-Haha, a czego się spodziewałeś? To oczywiste! - Odkrzyknął ciemnowłosy szczerząc zęby. Zacisnął dłoń w pięść i wyciągnął rękę przed siebie. Niższy westchnął jedynie, odwzajemnił uśmiech i przybił z nim żółwika. Zamyślił się na moment. Ciekawe, czy kiedyś dałby radę pokonać Musicę? Nie, nie... Nie, czy "dałby radę". On na pewno wgniecie go w ziemię! Kiedyś z pewnością. 
-Heeeej! Wy dwaj! -usłyszeli. Automatycznie reagując na wołanie odwrócili głowy w stronę biegnącej do nich brunetki. -Jezuuu, znowu walczyliście? 
-To tylko przyjacielski pojedynek, Elie...- Odpowiedział Haru wzruszając ramionami.
-Przyjacielski? To są takieee? - Przyłożyła dłonie do policzków i spojrzała na nich zdziwiona.  Chłopcy zaśmiali się spoglądając na siebie. 
-Następnym razem, to ja będę zwycięzcą! Musica!
-Powtarzasz mi to po każdym starciu, Haru...Który to już raz? - Zerknął na niego rozbawiony.
-Dziesiąty...-wydukał zakładając rękę za głowę. 
-To niewiarygodne. Jesteś Rave Master'em czy nie? 
-Jasne, że tak! -Krzyknął marszcząc brwi. 
-No jakoś nie widać. - Westchnął głośno rozkładając ręce. Nie mógł uwierzyć, że ten chłopaczyna nazywa siebie właścicielem rave'a. Choć nie musiał nim być. Jego umiejętności nawet bez niego, były oszałamiające. Niestety, najwyraźniej nie wystarczające aby stanąć na równi z przywódcą Srebrnego Rytmu. A powinno być zdecydowanie na odwrót...Nie żeby to w jakikolwiek przeszkadzało Musice, uwielbiał odnosić wszelakie zwycięstwa. Zastanawiał się jedynie, czy Glory kiedykolwiek postanowi walczyć z nim na poważnie. 
-Poczekaj tylko! Pokonam Cię, zanim zdążysz krzyknąć "seler"! -Srebrnowłosy wskazał palcem na przyjaciela, który prychnął coś pod nosem.
-Seler. 
-Ups, Haru znowu przegrałeś! -Oznajmiła Elie z lekkim rozczarowaniem. Chłopak opuścił ręce zrezygnowany, odwrócił się na pięcie i nadął policzki. 
-Wiesz, Haru...Może od tej pory, ten kto przegra płaci zwycięzcy 10.000 jenów, hm? Szybko się obłowię!
-No chyba nie! Zanim się obejrzysz, będziesz spłukany, panie bandyto! 
-Ha! Chcę to zobaczyć, wojownicza księżniczko -Zaśmiał się opierając dłonie na biodrach. 
Haru pośpiesznie kiwnął głową i biegiem ruszył w stronę morza. 
-Jeszcze zobaczysz! - Krzyknął, po czym zniknął z pola widzenia. 
-Haru...- Dziewczyna obserwował ścieżkę, którą chwilę wcześniej uciekł jej szarooki przyjaciel.  Zdawała sobie sprawę, że Haru bierze wszystko do siebie i przeżywa nawet kiedy nie ma takiej potrzeby. Nie przejmowałaby się tak, gdyby nie fakt, że tym kto właśnie zranił Glory'ego był sam Musica. 
-Też się zmywam. Jakby co, jestem pod telefonem, Elie! To pa~! -Rzucił na pożegnanie, pomachał ręką i ruszył w przeciwną stronę niż upodobał sobie Rave Master. Brunetka wzięła głęboki wdech. Nie lubiła takich sytuacji. Zdecydowanie coś było nie tak. Ta dwójka coś ukrywała, a jedyną niewtajemniczoną osobą była najwyraźniej ona sama. Tylko ona. Nawet Plue wiedział! W końcu towarzyszył Haru już od dłuższego czasu. Chciała coś zrobić, ale nie mogła. Nie wiedziała co. Zacisnęła więc dłonie w piąstki i udała się na poszukiwania Haru Glory'ego. Nie trwało to aż tak długo jak można by przypuszczać. Chłopak siedział na molo z podkulonymi nogami. Wpatrywał się w horyzont i chowające się za nim słońce. Wyglądał na smutnego. 
-Haruuuu! -Pisnęła mu do ucha z szerokim uśmiechem na twarzy, a ten momentalnie podskoczył w górę.
-E-Elie..! Chcesz, abym ogłuchł? -Spytał z wyrzutem, zakrywając lewe ucho. 
-No co Ty! -oburzyła się. Rave Master westchnął jedynie, zajmując swe poprzednie miejsce. -Haru...Co z Tobą?
-Co masz na myśli..? -spytał. Nie spojrzał na nią. A więc to coś poważnego? A może Elie zbyt się tym przejęła?
-No bo...znów przegrałeś z Musicą, ale nie jesteś typem osoby, która załamuje się po czymś takim. Uraziło Cię to, co powiedział...prawda? 
-Elie, wydaje Ci się -odparł. Uśmiechnął się ironicznie zerkając na nią. 
-Nie kłam -fuknęła. -Nie lubię kłamców.
-Ech...ale co mam Ci powiedzieć..? Że jestem totalnym kretynem..? - Głos Haru momentalnie załamał się. "Czyżby zdecydował powiedzieć o wszystkim?" -pomyślała. Skrzyżowała ręce na piersiach. Plue, który nagle dał o sobie znać, wskoczył Glory'emu na kolana. 
-Malutki, my tu rozmawiamy - Pouczyła go Elie. Wciąż nie mgła uwierzyć, że to stworzonko było postrzegane jako piesek. Dla niej, to zdecydowanie był robal. Ewentualnie bałwanek, tylko nie ze śniegu. 
-Plue...już dobrze...-Szepnął chłopak, głaskając pupila po łebku. 
-Haru, jestem tu dla Ciebie. Dlaczego...dlaczego tak uparcie zamykasz się w klatce? 
-W klatce? - Spojrzał na nią rozbawiony. Zauważyła jednak, że postanowił obrócić to w kiepski żart. -Ufam Ci i mówię o wszystkim.
-Znów kłamiesz -stwierdziła smutno. Przypomniała sobie, że nigdy nie widziała Haru smutnego, oprócz tego jedynego razu, kiedy zginął Gale -jego ojciec.  Moment w którym Glory wtulił się w nią i rozpłakał...Nie chciała tego pamiętać. Nie chciała więcej widzieć. Nie sądziła, że kiedykolwiek podważy tę myśl. Tym razem wolała, aby Haru ponownie spojrzał na nią szklanymi oczyma i wypłakał to co leży mu na sercu, niż obserwować jak niszczy się od środka.
-Ne, Elie jesteś głodna? -spytał. 
-Głodna? - Zaskoczona dziewczyna przekrzywiła głowę w bok. Zerknęła na brzuch, który chwilę później wydał dość charakterystyczny a i odrobinkę zawstydzający dźwięk. -O-Odrobinę...
-Haha, więc chodźmy! - Uśmiechnął się szeroko. Błyskawicznie podskoczył w górę, a kiedy wylądował już na własnych nogach potruchtał w stronę lasu. Ścieżka wydeptana przez ciągłe wędrówki z plaży do miasta prowadziła prosto do hotelu w którym zatrzymali się jakiś czas temu. 
"On mi nie powie" -szepnęła Elie, udając równie  rozbawioną co jej towarzysz. Szli spokojnie, nie spiesząc się. Było cicho. Dlatego, że nikt się nie odzywał. Towarzyszące Elie uczucie upierdliwej bezsilności i niewiedzy dawało o sobie znać coraz bardziej. Właściwie niewiele wiedziała na temat Glory'ego. 
-...ie...lie! Elie! 
-A-a, słucham? -Zdezorientowana uniosła głowę i obróciła ją w stroną srebrnowłosego. 
-Wpadłabyś na drzewo! -Skarcił ją. Dziewczyna zerknęła przed siebie. Faktycznie, zaledwie 5 centymetrów przed nią -może odrobinę bliżej- rósł potężny dąb. Musiała zrobić kilkanaście dużych kroków, aby swobodnie go obejść. Podskakując i śmiejąc się wesoło chciała udać się w dalszą drogę, wtem jednak...wpadł na kogoś. -Przepra..ach?! -Gwałtownie odskoczyła w tył. 
-Kopę lat, młodziaki!
-Schneider! -Rave Master chwycił za Ten Comandments, aby w razie potrzeby móc szybko zareagować. 
-Haru Glory - Zacmokał z dezaprobatą. 
-Dlaczego Ty...- Zaczęła Elie robiąc kolejny krok w tył. Ten mężczyzna, już dawno powinien zniknąć.
-Ech, dajcie spokój! Nie ma czego się obawiać, dzieciaki. 
-Akurat! - Wrzasnął chłopak. Ostatnim razem, kiedy doszło do ich wspólnego spotkania, Schneider prawie go zabił. I kto wie, czy nie zamierzał też zrobić czegoś Elie, Plue i Griffon'owi. Tego, Haru nie wybaczyłby mu do końca życia. Gdyby nie interwencja Music'i byłoby naprawdę kiepsko. Właśnie, Musica...
-Ach...Haru, Haru -pokręcił głową. Spuścił głowę, po czym poprawił zsuwające mu się z nosa druciane oprawki. Nieoczekiwanie parsknął szaleńczym śmiechem, wyjmując zza paska pokaźny sztylet ze srebrnym wykończeniem. Ostrze było w nietypowym kolorze pastelowego fioletu. Przy jego końcu nad rękojeścią, umiejscowiony był kamień. Wyglądał na szlachetny, ale nim nie był. 
-Darkbring! - Brunetka nie mogła uwierzyć. Była pewna, że Schneider zniknął z ich życia, że już nigdy się nie pojawi. Dlaczego...dlaczego jest w posiadaniu darkbring'a? 
-Czas wyrównać rachunki, gówniarze! 
Sztylet błyskawicznie zmienił swe położenie i wbił w bok Glory'ego. Rave Master zacisnął zęby. Zabolało. Bolało jak cholera, a krew nie była w stanie po prostu skrzepnąć. Mimo to...nagle, ból zniknął. Rana także. Pozostała jedynie ciemna plama. Mała, nieszkodliwa plamka. 
-Co się dzieje...Przecież darkbring on...A zresztą, to za wcześniej! - Krzyknął Haru, chwytając miecz w obie dłonie. Broń zmieniła formę. Chłopak zamachnął się krzycząc: "Explosion!", a chwilę później słychać był jedynie wybuch.  Skuteczność ataku wyniosła 100%, powalając doktora na ziemię. Sztylet, który trzymał w ręku rozpadł się, wraz z magicznym kamieniem. 
-Ha, brawo Haruuu! Rave Master górą! - Krzyczała Elie wymachując rękoma. Była naprawdę dumna. Podziwiała Glory'ego za jego odwagę i waleczność. -Dokopałeś mu!
-Hah...Tak, chyba tak -Zaśmiał się cicho. -To co? Idziemy?
-Tak jest, kapitanie! -Zasalutowała pokazując język. [...]"

środa, 4 maja 2016

Porozmawiajmy!

"Przyjaciel" to nie jedynie puste słowo. To osoba. Człowiek, który rozwija się, myśli, oddycha, odżywia i czuje. Stanowi nasze oparcie, kiedy jest źle, podczas gdy wszystko wydaje się być zbyt monotonne...Ale nie tylko wtedy. Jest zawsze. Bez względu na czas i miejsce...Płaczesz? Przytuli. Śmiejesz się? Rozbawi dwukrotnie bardziej. Wariujesz? Dołącza. Smutno Ci? Pocieszy. Tak proste, a zarazem i skomplikowane...Bo wbrew pozorom wcale nie łatwo jest stać się tak wzorową osobą. A Ty, potrafisz?

***************************

-Maji Burger..? Serio? - Spytał Daiki z ironią w głosie. Ziewnął przeciągle, nie fatygując się zbytnio zakrywaniem przy tym rozdziabionej buzi. Mlasnął po tym kilkukrotnie z trudem utrzymując uchylone powieki.
-No bo...to Maji Burger. - Odparła Aiko uśmiechając się głupkowato. To pierwszy raz, kiedy udało jej się spotkać z całą grupą. Przykrym stał się fakt, iż zdecydowana większość usadowić musiała się na podłodze. Wolne stoliki znajdowały się w dość sporej odległości od tego przy którym zasiedli.
-Nie narzekaj Aominecchi! Tutaj można fajnie spędzić czas! - Krzyknął blondyn unosząc ręce w górę. W złotych tęczówkach mignęło coś na kształt pojedynczych gwiazdeczek.
-Kise-kun ma rację, Aiko-san wybrała dobre miejsce - Odezwał się Kuroko.
-Kuroko-kun! Mówiłam już, nie dodawaj "san"...Czuję się staro...
-Wybacz, to z przyzwyczajenia. -Odparł, drapiąc w głowę. Tuż obok Tetsuyi miejsce zajmował Akashi, a po drugiej stronie Kise. Seijuro co jakiś czas posyłał pełne grozy spojrzenie w stronę nieświadomego niebezpieczeństwa Ryouty.
-A więc, jeśli mogę spytać...Po co się tu zebraliśmy? - Zapytał Midorima zerkając na dziewczyny siedzące naprzeciw jego osoby. A mianowicie na Aiko, Riko oraz Momoi.
-Żeby porozmawiać! - Krzyknęły równocześnie z zadowoleniem.
-O czym..?
-O wszystkim pozbawiona wyobraźni marchewko ;-;
-Haaa?!
-No i mamy temat do rozmowy! Czy marchewki mają wyobraźnię? -Milczący dotychczas Takao parsknął nieopanowanym śmiechem. Otarł kilka łez z kącików oczu i starał się uspokoić. Czyżby jego Shin-chan poczuł się jak warzywo?
-Hahaha o jejku~ Midorimacchi, opowiadaj, jak żyje się w świecie bez wyo- Ała~! ;-; -Nie zdążył dokończyć, ponieważ sekundę temu coś próbowało zmiażdżyć mu jego piękną łepetynkę.
-Nie było tematu. Lepszych nie macie?
-Ja mam! Ja! -Atsushi zaczął energicznie wymachiwać ręką w górze (o mało co nie strącając wiszącej tam lampy...).
-Atsushi? -Himuro spojrzał na swego partnera z lekkim uśmiechem. Był dumny, że gigant w końcu coś powiedział.
-Ciasteczkowe pocky są o wiele lepsze od tych bananowych!
-Popieram!
-Wnoszę o uchylenie okna! -Krzyknął Aomine.
-Uchylam! (w sensie odmawiam XD)
-Aha.
-Odczytuję to jako: "Weź idź się utop", Aominecchi...-Blondyn naburmuszył się i skrzyżował ręce. na piersi.
-I dobrze. Zrób to sam, zanim ja się za to wezmę.
-A-Aominecchi...D-Dlaczego tak mówisz...Kurokocchi! A-Aominecchi mnie już nie kocha..! - Uwiesił się na drobnym przyjacielu łkając głośno. Jak Daiki mógł się tak do niego odzywać!
-Um...Przepraszam, ale...Mogłybyśmy się dowiedzieć, na jaki temat w końcu zeszliśmy? -Spytała Satsuki.
-Rozmawiamy o najeździe kosmicznych nożyczek i o tym, jak w niedalekiej przyszłości wbijają się Ryoucie w całe ciało.
-Eeeee?! ;-; A-Akashicchi..;-;
-Ej, ej ej! Wolnego, to mój chłopak! -Warknął Aomine zasłaniając Kise.
-W takim razie go wytresuj. -Odparł stanowczo Akashi.
-Smycz mi się zgubiła.
-Wystarczą kajdanki.
-Też się w to bawisz, Akashi? -Uśmiechnął się zadziornie.
-Nie torturuję Tetsuyi...
-Aominecchi?! ;-;
-Cisza! -Wrzasnęła Aiko uderzając szkicownikiem o stół. -Mieliśmy...m-mieliśmy rozmawiać o normalnych rzeczach..!
-Mówiłyście, że rozmawiamy o wszystkim. -Wtrącił się Kagami.
-To ty żyjesz, Bakagami.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Tak.
-Nie...Czekaj. Osz ty małpo!
-Hehe~
-Boże...Boże, daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę to ich rozniosę...-Riko strzeliła pięknego facepalma i westchnęła głośno.
-Nie lubię was...-Itami skuliła się gdzieś w kącie. Postanowiła poczekać, aż wszyscy się uspokoją, co było mało prawdopodobne.
-Aiko-sa...Ach, przepraszam...Aiko-chan, nie smuć się...-Kuroko wstał od stolika i podszedł do brunetki. Zaraz za nim podążył Akashi.
-Myślałem, że jesteś już przyzwyczajona. -Powiedział w dalszym ciągu uśmiechając się.
-Ja też ;-;
-Ułaaaa! Patrzcie, patrzcie! Nowy tygodnik ze mną na okładce!
-Yupiii~ -Wydukał Murasakibara pochłaniając kolejną paczkę chipsów serowych.
-Jestem piękny jak obraz, prawda senpai? -zwrócił się do Daikiego, który wyszczerzył zęby.
-Tak. Każdy chce cię powiesić.
Aiko mimowolnie uśmiechnęła się szeroko. Obróciła się w stronę rozbawionej grupy i podkuliła nogi. A więc tak zachowują się przyjaciele? Są nieokrzesani, zabawni, ekscentryczni i porywczy. Reprezentują sobą tak dużo...Czyżby właśnie tak, wyglądała prawdziwa przyjaźń? A Ty, jak uważasz?


******************************

Taki...krótki tekst do własnego zinterpretowania ^^"
Przepraszam, że to...że to nie kontynuacja "Trucizny" ani "Szach mat", a-ale...ale jakoś weny nie mam...:c Znaczy...Mam, ale nie na to co powinnam :c
Ten tekst...b-był pisany od tak sobie..;-; Na...spontanie?
T-Tak....Chyba tak to mogę nazwać...
Nie wyszedł...Ale chciałam, abyście mieli co u mnie poczytać..^^" Nawet coś tak beznadziejnego...Nie wiem po jakie licho wcisnęłam tam siebie...;-;
Aj, stop..! W-Wiem, ale to, czy ktoś się domyśli czy nie, zależy tylko od niego...^^"
Szablon wykonała Nessa Daere.