Strony

środa, 23 grudnia 2015

Kiseki no Sedai wa anata ni merīkurisumasu o nozomimasu! ;w;


Wszyscy kochamy święta!
Witam wszystkich..! ^^ Jutro Wigilia, z tego też powodu, wstawiam ten tekst dziś, bo jutro nikt n-nie będzie miał czasu, aby to przeczytać..^^" P-Przechodząc jednak do rzeczy..
A-Aiko, chciałaby życzyć wam wszystkim w-wesołych i spokojnych świąt..! Dużo prezentów pod choinką, wielu słodyczy! D-Dużo weny, więcej obserwujących osób n-na blogach i więcej wyświetleń..! J-Jeszcze wielu wspaniałych czytelników, a także anime i mang! S-Spełnienia swoich najskrytszych marzeń! Wielu w-wspaniałych przyjaciół (choć zapewne ich macie..^^), d-dobrych ocen w szkole..^^ Ogólnie, w-wszystkiego co najlepsze..! P-Prawda, Kuroko-kun..?
Kuroko: Owszem, Aiko-chan. Życzymy wam wszystkim, wesołych świąt! Wielu przyjaciół, czytelników, obserwujących. Ale przede wszystkim, dużo wiary w siebie. I pamiętajcie proszę, nie ma rzeczy niemożliwych, szczególnie dla tak wspaniałych osób, jak wy.
Aiko: Otóż to! P-Podpisuję się pod wypowiedzią Kuroko!
Kuroko: Aiko-chan..
Aiko: Tak?
Kuroko: Chyba czas zaprosić do czytania...
Aiko: A! T-tak..! Przepraszam...Z-Zapraszamy do czytania! ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzień był wyjątkowo ciepły, choć grudniowy. Wyjątkowości nadawała mu atmosfera panująca w domach i na ulicach wielkiego Tokio. Ośnieżone drogi dawały się we znaki podirytowanym kierowcą, spieszącym się do galerii handlowych i supermarketów w celu zrobienia ostatnich przedświątecznych zakupów. Jedną z takich osób, był Akashi Seijurou. 21-letni pracownik jednej z firm swojego ojca -z czego nawiasem mówiąc, nie był dumny. W czarnym, sportowym aucie, oprócz zdenerwowanego sadysty przebywał również ciemnoskóry as byłej drużyny koszykówki -Pokolenia Cudów. Jedyną rzeczą łączącą tę dwójkę, była nienawiść, którą darzyli siebie nawzajem. I gdyby nie fakt, że oboje mieli dotrzeć na Wigilię żywi, już dawno by się pozabijali. Podczas kiedy Akashiemu puszczały nerwy -czemu towarzyszyła pulsująca na skroni żyłka - Daiki wyglądał przez okno pojazdu. Przyłożył dłoń do szkła, aby przetrzeć je i w końcu uzyskać dostęp do części świata. Westchnął głośno, a szyba ponownie zaparowała. Przeklął uderzając w nią i ponownie przecierając kilkakrotnie.
-Daiki odpierdol się od tej szyby! Jeżeli ją porysujesz, upierdolę Ci łapy! -warknął porządnie już zdenerwowany Seijurou.
-Nie bluźnij, kurduplu! Nic Ci nie porysowałem! -odkrzyknął uderzając w fotel kierowcy. Ten zaś jakby to przewidując odwrócił się i z całej siły uderzył "przyjaciela" w szczękę. Ciemnowłosy odchylając głowę do tyłu, złapał się za obolałe miejsce. Wydukał parę przekleństw pod nosem, po czym jęknął głośno spoglądając w dół.
-Oho, no to mamy problem...
-To TY masz problem, masochisto. I pomyśleć, że odczuwanie bólu może Cię podniecić -zaśmiał się i wyszczerzył zęby w zadziorny uśmieszek. Jak on kochał śmiać się z nieszczęść Daikiego. To był jeden z atutów jego życia. Korek w którym stali przez długi czas, zniknął gdzieś, tym samym przywracając na twarzy czerwonowłosego szczery uśmiech. Nacisnął gaz, przez co pojazd gwałtownie przyspieszył. Ciało ciemnoskórego mężczyzny wgniotło się w fotel, a z jego ust wydobywać zaczęły się różnego rodzaju obraźliwe słowa, skierowane do osoby przed nim.
-Daiki, nie przeciągaj struny. Odebrałem Cię z pracy na prośbę Tetsuyi, tylko dzięki temu nie szwendasz się jeszcze po ulicach -oznajmił, tym samym ogłaszając zakończenie rozmowy.
Jechali już od około pół godziny. Towarzysząca im błoga cisza, była niezwykłym ukojeniem dla uszu. Przejeżdżali akurat przez las, kiedy nagle..
-Szlag by to! -krzyknął Akashi wychodząc z pojazdu.
-Co jest? -spytał Aomine, również opuszczając auto.
-Silnik nawalił! Jak nic! Co za grat! - kopnął koło z impetem, chwilę później sycząc z bólu przez zęby. Zacisnął dłoń w pięść. Żeby w takim momencie!
-Że jak?! -Daiki dopadł się do maski samochodu. Poprzeglądał wszystko pospiesznie, po czym zrezygnowany potwierdził przypuszczenia Seijurou. Czerwonowłosy krzyknął najgłośniej jak tylko potrafił, aby odrobinę rozładować emocje. Wziął parę głębokich wdechów. Wyjął telefon z kieszeni spodni. Postanowił zadzwonić do Kuroko, aby powiadomić go o zaistniałej sytuacji. Wtem...spostrzegł, iż pozbawiono go zasięgu. Załamał ręce spoglądając błagalnie na ciemnoskórego policjanta. Ten westchnął i spojrzał na ekran swojej komórki. Tak jak podejrzewał, również brak zasięgu...Pokręcił głową, przenosząc wzrok na Akashiego. Ten zaś usiadł na masce pojazdu.

~~~~

Mrok powoli ogarniał cały świat, a okolicę oświetlać mógł jedynie srebrny księżyc, wraz ze swymi siostrzyczkami -gwiazdami. Małe, niewinne...dopiero poznające to okrutne otoczenie. Ich piękne relacje podziwiał Kuroko Tetsuya, wraz z młodym modelem. Niezwykle cwaną blond ciotą -Kise Ryoutą. Obserwację, można było nazwać chwilą przerwy, wytchnienia. Przygotowywali bowiem wszystkie prace "wykończeniowe" związane z Wigilią. Pomagali im w tym Midorima Shintarou - student medycyny, oraz praktykant w Tokijskim szpitalu, w samym centrum miasta -a także jego partner, Takao Kazunari -wesołkowaty pracownik przedszkola. Tak różni od siebie..Niczym ogień i woda, niczym dzień i noc, światło i mrok...Ale czy o tym ta historia była? Nie do końca. Wróćmy więc do wątku historii...
Podczas przygotowywań, często nie potrafili znaleźć wspólnego języka. Każdy miał swoje zdanie, którego kurczowo trzymał się, jakby myśląc, że to jedyne wyjście z sytuacji.
-Kurokochi, kiedy oni w końcu przyjadą? Sami sobie tu nie poradzimy! -podniesiony głos blondyna rozniósł się po pokoju, obijając się o jego ściany.
-Nie wiem. Nie jestem wróżbitą...Choć z tą pomocą..Masz rację, Kise-kun..-pokiwał głową, siadając  na parapecie, podkulając nogi. Czuł się jakoś nieswojo. Może to przez pogodę? Albo przez atmosferę, panującą w domu przez kłótnie? A może..coś się stało..?
-No właśnie! A Aominechi nie odbiera telefonu i...E..Kurokochi..? Coś nie tak?
-E? N-Nie, nie...Po prostu, zamyśliłem się trochę..-pokręcił głową, z delikatnym uśmiechem na twarzy. Zeskoczył z dotychczasowego siedziska, po czym szybkim krokiem, ze spuszczoną głową udał się do kuchni. A tam? Jedna, wielka katastrofa. Na podłodze rozlane było mleko, po ścianie spływały resztki dżemu malinowego... Chyba, że to nie był dżem...Szafki zostały pozbawione drzwiczek, a zmywarka...zmywarki już nie było..Za to w jej miejscu, usadowił się fioletowowłosy gigant, z kilkoma pocky w ustach. Przy okazji...Jego wcale nie powinno być jeszcze w domu...A JUŻ TYM BARDZIEJ NA MIEJSCU ZMYWARKI.
-Murasakibara zaprzestań swoich poczynań! -krzyknął okularnik, podpierając się o blat stołu.
-C-Co..Co tu się stało..! -niebieskooki nie mógł uwierzyć w to co zobaczył.
-Murasakibara zdemolował Ci kuchnie..Tetsu-chan..-oznajmił Takao, leżąc na ziemi i gapiąc się w sufit, z którego chwilę później -centralnie na jego twarz- skapnęła polewa czekoladowa.
-Ale skąd Ty się tu wziąłeś?! Murasakibarachi?!
-Z zewnątrz~ -skwitował, ziewając przeciągle. Blondyn zaś załamał ręce, podszedł do najbliższej ściany i uderzył w nią głową.
-Kise-kun...
-Cicho, Kurockochi...Właśnie się załamuję..-oświadczył.
-Ale..Twoje włosy..
-Co one  mają do mojego stanu emocjonalnego..?
-Masz w nich klej...Tak mi się wydaje..-wskazał palcem na grzywkę Ryouty, który odsunął się od ściany. Kise natychmiastowo spojrzał w okno, gdzie odbijała się jego sylwetka. Jego blond kosmyki faktycznie były...
-A..aaa..a..
-Pft..-Kazunari zakrył usta dłońmi, aby nie parsknąć śmiechem.
-T-To..To wcale nie jest śmieszne! -warknął model -Co ja mam teraz zrobić!
-Cóż..Możemy je obciąć -powiedział Midorima ze stoickim spokojem.
-C-C-C-C-C-CO?! -złociste tęczówki zaszły łzami. Jego piękne blond kudły nie mogły zakończyć swej kariery w takich okolicznościach!
-To, co słyszałeś -wzruszył ramionami. Po chwili zaczął grzebać w torbie, z zamiarem odnalezienia swego szczęśliwego przedmiotu na dzisiejszy dzień. Dziwnym zbiegiem okoliczności, były to nożyczki. Kise, spanikowany pędem rzucił się w stronę drzwi. Mógł teraz przebywać gdziekolwiek indziej, ale nie w tym domu! Nie tu, gdzie przyszłe katy jego pięknych kosmyków!
-Kise-kun! Wracaj natychmiast! -warknął Kuroko, kierując wzrok na przyjaciela. Ten momentalnie stanął w miejscu. Wiedział, że Tetsuya jest spokojną i miłą osobą, ale jeżeli bardzo się go zdenerwuje to bez kija nie podchodź!

~~~~

Zrobiło się całkowicie ciemno, a temperatura znacznie obniżyła się. Z nieba spadł lodowaty śnieg, zerwał się wiatr. Samochód w dalszym ciągu nie chciał ruszyć, silnik odmawiał posłuszeństwa, doprowadzając Seijuro do szału. Miał ochotę wszystkich i wszystko dookoła rozwalić. Nawet jeżeli to tylko drzewa i...no i Daiki. Tego to by zabił z chęcią. Ale nigdy nie miał takiej możliwości, a teraz? Obydwoje skazani są na śmierć. Tak można powiedzieć...Jak go zabije, a potem sam zginie to nie będzie kogo prawnie ukarać. Przekrzywił głowę, wpatrując się w czarne auto.
-Oi, Akashi! Jak z tym autem?
-Nijak.
-He?
-Żadne "he"! Ruszyłbyś ten swój ciemny tyłek i pomógł!
-A jak Twoim zdaniem miałabym?! Silnik nawalił, robi się coraz zimniej! Nie jestem czarodziejem!
-A szkoda.
-Ech...-wyjął telefon z kieszeni. Z tlącą się w sercu nadzieją, zerknął na ekran -Ha! jest zasięg! Jednak jestem czarodziejem! Zajebistym czarodziejem! Bij pokłonu kurduplu! No to...E?! A, szlag by to!
-Coś się stało, o zajebisty czarodzieju?
-Bateria..rozładował się...
-Och, doprawdy? To żaden problem, nieprawdaż? W końcu jesteś czarodziejem, zajebistym czarodziejem, który rozkazał mnie, bić pokłony.
-Daruj sobie ten sarkazm!
-To Ty wiesz co to takiego? Winszuję, Daiki.
-A, zamknij się! A co z Twoim telefonem? -zerknął na urządzenie, spoczywające w dłoni czerwonowłosego. W drugiej też coś było. N-Nożyczki..? Ostre nożyczki...
-Nie ma zasięgu. Zginiemy, Daiki. Zamarzniemy. Oszczędzę Ci tak bolesnej śmierci -oznajmił, podchodząc bliżej ciemnoskórego.
-T-Ty..Ty żartujesz, prawda..?
-Nie do końca. Nie chcę, aby mój najdroższy przyjaciel, umierał w męczarniach. Dlatego Cię zabiję.
-TY JESTEŚ CHORY!!!
-I sam na to wpadłeś?
Kiedy Akashi wycelował ostrze nożyczek w stronę Daikiego, po okolicy rozniosła się "melodyjka" niczym z horroru. Dzwonił telefon..Zaraz..TELEFON?!
Seijuro nie zastanawiając się długo, odebrał. Po drugiej stronie usłyszał głos zrozpaczonego blondyna.
-Ryouta?
-A-Akashichi..? G-Gdzie Aominechi..? Aominechi! Aominechi!
-Nie drzyj się. Daiki, masz. Do Ciebie -podał komórkę swej niedoszłej ofierze.
-Tia?
-Aominechi! Gdzie Ty jesteś?! No gdzie?! I czemu nie odbierałeś?!
-Bo mi bateria padła! Ot co! A no i jestem w jakimś lesie, silnik nawalił i jesteśmy w ciemnej dupie. No przynajmniej ja. Zaraz zostanę wykastrowany...Kise, Tobie przypisuję cały mój dobytek.
-E..? Ale Ty masz tylko świerszczyki..
-Otóż to. Zaopiekuj się nimi.
-Aominechi! Przestań! W jakim lesie jeste- -nie dokończył, ponieważ ktoś zabrał mu słuchawkę.
-Halo? Aomine-kun?
-Tetsu? Gdzie Kise? Żyje?
-Tak, żyje. Ale nie na długo.
-Że co?!
-Żartuję. W jakim lesie dokładnie przebywacie? -spytał.
Aomine zamyślił się na chwilę, po czym rozejrzał dookoła. Zauważył kilka połamanych drzew, a wokół jednego z nich, zauważył przewiązany sznur. Niemożliwe..
-Chyba..w tym, przy domu...
-Ach tak...-w głosie Tetsuyi, można było wyczuć nutkę irytacji -A więc czekamy na was..

~~~~

Po zakończeniu rozmowy, Kuroko odłożył słuchawkę, po czym odwrócił się w stronę zniecierpliwionych przyjaciół. Kiwnął głową, a reszta odetchnęła z ulgą. Taiga Kagami, wraz z Himuro Tatsuyą, wnieśli do salonu wielką choinkę. Tygrys wyszczerzył zęby w wielki, promienny uśmiech i oznajmił, że można zabrać się za dekorowanie drzewka. Kise i Takao natychmiastowo otworzyli pudełka z ozdobami, po czym trajkocząc radośnie, zabrali się za robotę.
-Przyszły święta! I uśmiechu magii czas~ -kolędował pod nosem Kazunari, uśmiechając się radośnie do zielonowłosego chłopaka. Ten zaś nerwowo poprawiał okulary. Przełamał się jednak i postanowił pomóc swojemu najdroższemu partnerowi.
W jego ślady poszła reszta obecnych w mieszkaniu. Kolędowali, ozdabiali, piekli, wyczekiwali...
-Ach, idą! -krzyknął Tatsuya, wyglądając przez okno.
-Nareszcie...-niebieskowlosy wypuścił powietrze z płuc. Tak bardzo się martwił...
Po kilku minutach, drzwi do salonu otworzyły się, a w progu stanęła dwójka "zaginionych". Akashi błądził wzrokiem po pomieszczeniu, aż w końcu napotkał nim tego, kogo właśnie szukał.
-Tetsuya -szybkim krokiem ruszył w jego stronę. Stanął naprzeciw chłopaka i podał pudełko ze sztućcami.
-Ach, kupiłeś je. Dziękuję.
-Ta..Trudno było, ale jakoś się udało. Wiesz, mam jedną prośbę.
-Hm..? Jaką?
-Nigdy więcej nie proś mnie o to, żeby odbierał tego niedoszłego policjanta z pracy.
-No..Okej.
-Coś Ci nie wierzę.
-To dobrze.
-Ech...
-Wesołe niech będą święta! Wesołe niech będą święta, oraz ten nowy rok! Nowinę tę weź i daj wszystkim ją! Niech rozgrzeje nas gwiazdka i rozświetli nasz dom! -ciemnowłosy gracz Shutoku wraz z Kise stali tuż przed choinką, śpiewając kolędy.
-Ano..D-Dołączymy..? Akashi-kun..?
-Ech..Skoro chcesz -uśmiechnął się czule, chwilę później całując chłopaka w czoło. Ten zarumienił się i odwzajemnił uśmiech.
To były najprawdopodobniej najniedorzeczniejsze święta w ich życiu. Najniedorzeczniejsze i najlepsze jednocześnie.

17 komentarzy:

  1. JAK I PO CO MURASAKIBARA WLAZŁ DO LODÓWKI?!?!?!?

    Akahi, ja cię lubię, ale... WON OD DAIKIEGO! Tylko spróbuj go zabić, a obiecuję, że wylądujesz w więzieniu, a jedyną osobą, która będzie ci się kłaniała, będzie twój partnern z celi!

    ekehm, ekhem,.. Co do tekstui, bo o tym mowa ^^"
    Mega pomysł XD Daiki jedzie razem z Seijuro, prawie się zabili, ale w końcu dotarli żywi! :D
    Mido-chin nie waż się obcinać Kisi jej pięknych włosów!!
    Nie ma to jak Kise i Takao w jednym domu :D Od razu się robi atmosfera przyjemnjesza i w ogóle ^^
    Końcówka mnie rozwaliła :D A szczególnie gdy Daiki odkrył, w jakim lesie się znajdują XD

    Jeszcze raz wesołych świąt <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, ale byka zrobiłam XD

      JAK I PO CO MURASAKIBARA WLAZŁ NA MIEJSCE ZMYWARKI?!?!??!?!?!?!?!

      Usuń
    2. Hah..^^ Cieszę się, że się podobało..^^
      Co do murasia..Ja nie wiem..XD
      D-Dziękuję bardzo za komentarz <3

      Usuń
  2. To normalniejsze od mojego serio! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Murasakibaracchi, czego ty w zmywrce szukasz?!?! O.O
    Won do lodówki xD

    Biedny Daikiś... Nie może sobie po szybie pomazać, stanął mu i jeszcze chcą go zabić. Widać był tak zdesperowany, że aż przypisał mojemu mężowi *wmawiaj sobie* swoje świerszczyki...

    Midorimacchi WON od włosów mojej cioty! Tylko je tknij, a przysięgam, że najbliższy rok spędzisz w... Moim domu orzykuty do ściany i kłaniający się przed moim mężem.

    Wpuść dwuch debili do jednego domu... Rzecz jasna o kim tu mowa, a od razu zrobi się atmosfera (i rospierdziel umysłów ze śmieszkami)

    Hahaha, i najlepszy moment to ta końcówka w lesie :D

    Jeszcze raz wesołych świąt <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muraś..on po prostu...no to Muraś..^^"
      Był zdesperowany! D-Dokładnie tak..^^"
      D-Dziękuję za komentarz, Mine-san..^^ <3

      Usuń
  4. Ta rozmowa Akashiego z Aomine mnie po prostu rozbroiła, szkoda, że im przerwano, chociaż dobrze, że nic z tego nie wynikło xD
    Az sama sobie zaprzeczam, ehh..
    Wesołych Świąt ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P-Przy tych rozmowach, starałam się chyba najbardziej..^^" XD D-dziękuję, Sky..! <3

      Usuń
  5. A ja za to wczoraj nie miałam czasu, żeby przeczytać, więc pędzę dzisiaj XD chociaż komentarz będzie krótki, bo jeszcze swojego ficzka nie skończyłam i muszę się spieszyć :|
    Wesołych Świąt, Aiko! :D (nigdy nie byłam dobra w składaniu życzeń, więc pozostanę przy tym ;w;)

    To opowiadanie jest takie kochane po prostu <3 Akashi i Aomine byli chyba najlepsi XD te ich kłótnie, a jak Akashi chciał skrócić cierpienia Ahomine to zaczęłam się śmiać na cały głos i mama się na mnie potem dziwnie patrzyła XDD
    armagedon w kuchni tak bardzo XDD I mukkun jak zwykle taki mukkunowy <3 ja nawet nie chcę wiedzieć co się stało z tą zmywarką i jak XDDD a Takałek <3333 tych serduszek tu już jest za dużo ale nie mogę sjndgkfndk <3
    w ogóle świetnie ci wyszły rozmowy Akasza z Ahomine, tak bardzo oni <3 *kolejne serduszko XD*
    przez cały czas czytania się śmiałam, banan mi z twarzy do teraz nie zszedł~! Ta świąteczna atmosfera pod koniec, i jeszcze Akashi z Kuroko…! <3
    (lol, wybacz ten jakże krótki komentarz) naprawdę baaaaardzo mi się podoba i chyba aż sobie przeczytam jeszcze raz jak znajdę chwilę <3 tony serduszków!!! <3 <3 <3
    weny! :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale f-fajnie, że przeczytałaś..*lekki uśmiech*
      Dziękuję bardzo, Rei-san..! <3
      Akashi i Aomine to najlepszy duet..*śmiech* Z nimi wychodzą n-najlepsze sceny..tak myślę..^^" XD
      Muraś jest..taki słodkim ćpunem..z-znaczy czasami tak wygląda..^^" Chyba lepiej żyć w niewiedzy, Rei-san..;-; *też nie wie, co się stało ze zmywarką*
      D-Dziękuję bardzo za komentarz, Rei-san..<3

      Usuń
  6. Dawno mnie tu nie było ale już wróciłam mam nadzieje, że na dłużej nie długo powinnam się uporać z zaległościami :P
    Wkurwiony Akashi C: Kocham :3 Nie no po prostu cudownie *^*
    Chociaż u ciebie to żadna nowość <3
    Ale Mukkun na zmywarce i Kise też byli świetni :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A-Ach, dziękuję, Temari..! <3
      Cieszę się, że się p-podobało..<3
      Ja też mam nadzieję, że z-zostaniesz na dłużej..^^ O-Oczywiście to od Ciebie zależy..;-;

      Usuń

Szablon wykonała Nessa Daere.