Strony

sobota, 13 lutego 2016

Walentynkowe zamieszanie -czyli MidoTaka (na zamówienie!) dla Akiny Aomine ^^


Jutro Walentynki! ^^ Tak...Etto...
Aiko nie obchodzi Walentynek..;-; A jak jest u was?
W każdym bądź razie, Aiko chciałaby wam życzyć dużo weny i miłości! ^^
Bo w końcu o to w tych całych "Walentynkach" chodzi...;-;
C-Co do tekstu...W-Wstawiam go dziś, ponieważ jutro cały dzień się uczę..:c
Za j-jednym zamachem załatwiony special i-i zamówienie..^^
M-Mam nadzieję, że nie wyszło zbyt...źle..:c
Zapraszam do czytania..*lekki uśmiech*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


14 lutego, godz. 7:53
Tokio

Pośród panującego na ulicach zgiełku -pomimo wczesnej godziny- krzątał się właśnie ciemnowłosy chłopak. Oczy podkrążone, usta w ciągłej gotowości do kolejnego ziewnięcia, a powieki niemalże sklejone ze sobą. Dłoń co chwilę wędrowała ku górze, aby zakryć rozdziabioną buzię chłopaka. Zmierzał on właśnie do niedawno odremontowanego przedszkola Nagoyashi -w którym od ów dnia miał wznowić pracę. Prawie półroczna przerwa dała mu się nieźle we znaki. Dorywcza praca w pizzerii nie była zbyt obiecująca, a obcowanie z otyłymi wielbicielami fast food'ów i pizzy na grubym cieście wcale nie było przyjemne. Zabawa z energicznymi dzieciakami -bardzo podobnymi do naszego bohatera- sprawiała mu znacznie więcej frajdy.
Już kilka minut po wydostaniu się z dzikiego tłumu dotarł pod bramę tęczowego przybytku.  Uśmiechnął się pod nosem, wchodząc do holu. Przywitał się z panią sekretarz i kilkoma innymi pracownikami których spotkał w drodze do szatni.
-Dobereeeek~! -krzyknął radośnie zauważając niebieskowłosego rówieśnika w różowym fartuszku -jakie to raczą nosić przedszkolanki.
-Dzień dobry -skinął głową z nikłym uśmiechem na ustach. -Dziś się nie spóźniłeś, Takao-kun.
-A widzisz, tak sobie pomyślałem, że jednak brakowało mi tej pracy -zaśmiał się, zakładając rękę za głowę. Włożył swój zacny strój roboczy, po czym schował resztę rzeczy do szafki. Dzień zapowiadał się zwyczajnie, lecz jak to zwykle bywa...nawet tak zapowiadający się dzień, może znaczyć dla niektórych bardzo wiele. Walentynki -święto zakochanych. Dookoła pełno papierowych, kryształowych, a nawet słodkich serduszek, amorków czy bukietów róż. Nie obeszło by się również bez zakochanych młodziaków obściskujących się po kątach. Nie byłoby w tym nic drażniącego gdyby nie fakt,  że większość zdecydowanie zbyt poważnie traktowała to nieoficjalne święto. Tak, to przeszkadzało najbardziej. Ale całkowity brak jakiegokolwiek -chociażby minimalnego- romantycznego gestu również nie działa na ludzi zbyt dobrze. Mogą mówić, że im nie zależy, że to zbyteczny wysiłek, że nie obchodzą walentynek. Jednak...prawdą jest, iż tak naprawdę liczą na cokolwiek. Na kwiaty, na słodycze, na życzenia, na pocałunek -a może i na coś więcej? Takao Kazunari jak najbardziej zaliczał się do grona tych osób. Już od roku spotykał się z przyjacielem z liceum -a mianowicie z Midorimą Shintaro. Sławnym strzelcem z Pokolenia Cudów. Posiadał on niezwykły talent do koszykówki, jednakże...ostatecznie podjął decyzję o studiowaniu, a później i zrobieniu kariery jako lekarz. Kazunari natomiast nabawił się poważnej kontuzji, dlatego też kontynuowanie gry w koszykówkę nie było dla niego możliwe.
-Takao-san, Takao-san! -krzyczała mała różowowłosa dziewczynka w kucykach, ciągnąc opiekuna za nogawkę spodni.
-Co jest, Mari-chan? -spytał uśmiechając się.
-Bo ja zrobiłam czekoladki! To dla pana! -z plecaczka wyjęła różowe pudełeczko w którym zapewne spoczywały pysznie przygotowane przez nią słodkości.
-Ohoho~! Wygląda na to, że jeszcze komuś mogę się spodobać! Dziękuję -przejął czekoladki, po czym mocno przytulił swą małą wychowankę. Ta zaś uradowana reakcją Takao zaśmiała się radośnie. Jakieś kilkanaście minut później Kuroko uciszył wszystkie dzieci -nie wiadomo jak- i poprosił aby zasiadły w kółeczku. Oczywiście posłusznie wykonały polecenie. Niebieskowłosy pracownik przedszkola usiadł na jednym z krzesełek, a jego przyjaciel -Kazunari- zasiadł obok. Obydwoje postanowili wprowadzić wychowanków w ten uroczy nastrój Walentynek.  Małe urwisy były bardzo zainteresowane rozpoczętym tematem. Najwięcej do powiedzenia miały dziewczynki, które co chwilę z rumieńcami na twarzach częstowały chłopców czekoladkami i truflami.
-Kuroko-san, a Ty jak spędzasz Walentynki? -padło pytanie, a Tetsuya nie bardzo wiedział jak na nie odpowiedzieć.
-Kuroko-san jest bardzo zajęty pracą i nie ma czasu na Walentynki -wtrącił się Takao, uśmiechając  porozumiewawczo do niebieskookiego -który ewidentnie był mu bardzo wdzięczny. Nadszedł czas na zabawę, a później i na rozstanie się  z dziećmi.
-Dziękuję Ci za wcześniej, Takao-kun...
-Nie ma sprawy, Tetsu-chan! Wiem jak musiałeś się poczuć -powiedział klepiąc Tetsuyę po ramieniu.
-Cóż...Po tym jak Kagami-kun mnie zdradził nie ma mowy o żadnych Walentynkach...
-Tetsu-chan nie przejmuj się tym! Ta świnia zwyczajnie na Ciebie nie zasługiwała!
-Wiesz, nie bolało by mnie to tak bardzo, gdyby zdradził mnie z kobietą...a-ale on zrobił to z moim przyjacielem...Ja nadal go kocham...-westchnął głośno, opierając się o ścianę budynku.
-Rozumiem co czujesz, ale...Nie. Właściwie nie mam pojęcia jak się czujesz, ale mogę to sobie wyobrazić. I wiesz co? Nie dziwię się, że nadal darzysz go miłością. Jednak przez to cierpisz jeszcze bardziej, a ja nie chcę na to patrzeć. Zobacz... -podszedł do niego i delikatnie uniósł blade kąciki ust w górę. -Od razu lepiej, prawda?
-Takao-kun...-uśmiechnął się słabo, ale oczy zaszły mu łzami. Usta zaczęły drgać, a chwilę później słone krople spłynęły po rumianych od zimna policzkach. Kazunari przytulił go do siebie, aby choć trochę uspokoić przyjaciela. Stali tak dłuższą chwilę, aż w końcu Kuroko otarł łzy i odsunął się od Takao.
-Dziękuję...
-Nie ma za co, no co Ty!
-A...jak u Ciebie? -spytał kiedy ruszyli przed siebie, w stronę centrum.
-W sensie? -zapytał głupkowato.
-Planujesz coś na dziś?
-Shin-chan ma inne poczucie romantyzmu, więc myślę że nie da rady~
-Och...no tak, ale...
-Tak, tak. Mam dla niego prezent~ Mam zamiar dać mu go jak tylko wróci z pracy~! Ale...Tak w sumie to nie zapytałem czy lubi słodycze...
-To Ty nie wiesz..?
-Jakoś nigdy nie zwróciłem na to uwagi...A giri choko to tradycja! No i nie znam nikogo kto nie lubi jeść słodkościiii...
Rozmowa ciągnęła się dalej, lecz nie trwała wiecznie. Każdy z nich ruszył w swoją stronę. Kuroko na przystanek autobusowy, a Takao pieszo do domu. Jego chłopak miał wrócić wcześniej z pacy. Kazunari postanowił jeszcze przygotować romantyczną kolację, z której i tak pewnie nic by nie wyszło. Jednak zawsze można próbować, nie? W końcu Shintaro nie jest bez serca i na pewno zechciałby spędzić ten wieczór ze swoim chłopakiem w romantycznym nastroju.
Około godziny 19:00 wszystko było już gotowe. Wystarczyło poczekać na przybycie Midorimy.
W tym czasie Kazunari postanowił odrobinę odpocząć. Rozsiadł się wygodnie na kanapie przed telewizorem. Chwycił telefon w dłoń i z uśmiechem na twarzy spostrzegł, iż otrzymał wiadomość od Kuroko.

"Takao-kun...Przepraszam, jeśli Ci przeszkadzam, ale...Potrzebuję pomocy!
Akashi-kun zaprosił mnie dziś na kolację, nie wiem czy powinienem..."

Ciemnowłosy bez chwili wahania z ogromną satysfakcją automatycznie odpisał na sms'a.

"Jasne, że powinieneś! On jeszcze nie wie o tym, że nie jesteś już z Kagamim nie? A i tak Cię zaprosił! Poza tym uganiał się za Tobą jak głupi, na pewno coś z tego wyjdzie!"

"Tak myślisz..? Nie chcę pakować się w nowy związek, ale...Chyba masz rację, pójdę z nim :) Dziękuję!"

Na usta wstąpił jeszcze większy uśmiech, niż miał dotychczas. Ucieszył się, że w życiu jego najlepszego przyjaciela wreszcie zaczęło dziać się coś dobrego.
Wybiła godzina 20:00, a wraz z nią drzwi do mieszkania otworzyły się. Do środka wszedł zielonowłosy lekarz. Zdjął buty, oraz palto. Powolnym krokiem skierował się do pokoju.
-Shin-chaaaaaan!!!! -brunet uwiesił się na szyi poważnego okularnika.
-Bakao! Złaź ze mnie! -fuknął niezadowolony odpychając chłopaka.
-Shin-chan nooo! Co Ty taki jakiś...
-Jaki? Miałem ciężki dzień. Na bloku wynikło niezłe zamieszanie, więc musiałem uczestniczyć w kilkugodzinnej operacji...
-Och...rozumiem. Ale udało się?
-Na szczęście tak.
-W takim razie bardzo się cieszę.
Nastała niezręczna cisza. Niekomfortowa dla jednej przebywającej tam osoby. Dało usłyszeć się miarowy oddech obydwu mężczyzn, a tykanie zegara z każdą chwilą irytowało coraz bardziej. Zielonowłosy, zauważając nakryty stół, zasiadł przy nim i spokojnie nałożył sobie porcję sałatki owocowej. Ciemnowłosy wzdychając w duchu uczynił to samo. Mijały sekundy, potem minuty, dobrze że nie całe godziny...Kazunari -odrobinę już zniecierpliwiony- zaczął stukać palcami o blat stołu.
-Shin-chan, smakuje Ciiii~?
-Nie ma co wybrzydzać.
-No ale smakujeee?
-Sałatka jak sałatka.
-Shin-chan! -krzyknął uderzając rękoma o stół przez co kieliszek z winem przewrócił się, a jego zawartość wylała na biały obrus. -Dlaczego Ty taki jesteś! Choć dziś mógłbyś okazać odrobinę romantyzmu!
-Romantyzmu?
-Dokładnie! -nadął policzki niezadowolony. Tego dnia nie chodziło mu wyłącznie o te pieprzone Walentynki. Ten dzień nie obchodził go by tak bardzo, gdyby nie pewien tyci szczególik -który najwyraźniej umknął jemu partnerowi, a nie powinien.
-Takao, jestem zmęczony. Daj mi spokój z tymi głupotami. Walentynki to jeszcze nie koniec świata.
-Walentynki? Walentynki?! Ty naprawdę myślisz, że chodzi mi o to pieprzone święto nagich aniołków?! Jak na jednego z najlepszych studentów w Japonii jesteś wybitnie tępy! -wrzasnął jeszcze głośniej, po czym z wrogą aurą wokół siebie opuścił pomieszczenie. Otępiały okularnik nie wiedząc jak zareagować siedział nieruchomo, wpatrując się w drzwi -którymi chwilę wcześniej trzasnął Kazunari.  Zamyślił się. Raz, drugi, trzeci...Minęła godzina. W końcu go olśniło.
Uświadamiając sobie o czym zapomniał, uderzył głową w pobliską ścianę.
Chwiejnym krokiem podszedł pod drzwi sypialni.
-Takao, otwórz proszę!
-Debilom wstęp wzbroniony! -odkrzyknął rzucając czymś o wejście. -Ja już nie chcę żyyyyć...
-Nie gadaj głupot! Przepraszam, słyszysz! Przepraszam!
-Nie musiał byś przepraszać, gdybyś pamiętał o naszej rocznicy! Do tego pierwszej..! Kretyn!
-Wybacz mi, Takao...naprawdę mi przykro! Masz rację, jestem kretynem...-chwilę po wypowiedzeniu tych słów, drzwi uchyliły się. Lekko, ale uchyliły.
-Kim jesteś? Głośniej, proszę.
-Jestem kretynem...
-Głośniej? Najlepiej, gdybyś to przeliterował, Shin-chan...
-Nie przeciągaj struny, Bakao!
-Sam jesteś Bakao! Tsunderima! Nie to nie...-drzwi ponownie zamknęły się. Midorima westchnął ciężko.
-Jestem kretynem! K R E T Y N E M! -krzyknął najgłośniej jak tylko potrafił. Poskutkowało to stukaniem -przez sąsiadkę z góry- w podłogę miotłą. "Ciszej tam doktorze! Ludzie chcą spać!" -krzyknęła raz, a donośnie. Na twarz Shina wstąpił ogromny rumieniec, a z sypialni wydobył się nieopanowanym śmiech. Po chwili ucichł, a Takao wychylił głowę z pomieszczenia.
-A sałatka smakowałaaa?
-Smakowała...
-Okiii!! -wybiegł z sypialni trajkocząc radośnie. Z torby leżącej na łóżku wyjął średniej wielkości pudełeczko i przekazał je wybitnemu lekarzowi.
-Takao...dziękuję Ci -nachylił się, aby uzyskać dostęp do twarzy ciemnowłosego. Złączył ich usta w czułym pocałunku. Nie trwał on jednak długo -a przynajmniej ten. Skończyło się w wiadomym miejscu i wiadomo co się tam działo...
Następnego dnia Kazunari jak zwykle udał się do przedszkola. W szatani czekał już na niego Kuroko, niespokojnie przebierając nogami.
-Dobry, Tetsu-chan! -przywitał się i usiadł obok. -Coś się stało prawda? Nie możesz usiedzieć spokojnie w miejscu! Opowiadaj, opowiadaj! -przysunął się do przyjaciela i niczym podekscytowana nastolatka zaczął bawić się jego włosami i ciągnąć za ramię.
-N-No bo...b-bo ten wieczór był cudowny..Naprawdę..! To było takie...zing! -na policzkach gościł rumieniec, a na twarzy uśmiech.
-Zing? Łuhu! Tetsu-chan! Jak to się skończyło, hmmm?
-N-Na kolacji...M-Mówiłem, że nie chcę brnąć dalej...
-Ty coś kręcisz! No mów~ No mnie nie powieeesz?
-Z-Znaczy..bo...On na koniec mnie pocałował...W policzek, ale to było takie..! Takie..!
-Okej, okej! Zrozumiałem -zaśmiał się i obiął przyjaciela ramieniem. -Przemierzając góry i lasy w poszukiwaniu szczęścia, Kuroko Tetsuya zaczął nowe życie, a na jego drodze pojawił się rycerz na białym koniu! Akashi Seijuro dzierżący swe czerwone nożyczki -których nie zawaha się użyć w razie potrzeby! Tak trzymaj chłopie!
-Heh...tak...A jak Tobie minął wieczór?
-Ten kretyn całkowicie zapomniał o naszej rocznicy...No ale skończyło się super!
-Nie wątpię -zachichotał cicho, po czym spojrzał na Takao, który zacierał ręce. -Takao-kun..?
-Jeszcze miesiąc i Shin-chan będzie się musiał odwdzięczyć za wczorajszy wieczór~!
-Pft...-zakrył usta dłońmi, aby nie zaśmiać się zbyt głośno.
-No co? W końcu 14 marca jest howaitode! Będzie musiał się chłopak wysiliiiić~




5 komentarzy:

  1. Ohayo!
    Ja też nie obchodzę Walentynek. Te wszystkie serduszka mnie dobijają -.-

    A co do opowiadania... Takao jest przedszkolanką! (P-przedszkolanem?) T-Tetsu... Kagami to świnia :@ Jak on tak mógł?! Baka.
    Takao pocieszyciel! Łaaał Akashi! :D Niech się Kuroko z nim w Walentynki cieszy!

    Midoooś... Jak tak możesz? Ja rozumiem, że praca, ale nie można się przepracować! Biedny Takao... :c
    Owszem, Midorima, jesteś K R E T Y N E M! Żeby zapomnieć o tak ważnej sprawie?! O.O
    Za to pani sąsiadka super! :D
    N-no i to AkaKuro na końcu *.*

    Bardzo ładny obrazek :D

    Życzę duuuużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajaj, narobiłam sobie zaległości… przepraszaaaaam ;A; już przybywam i czytam <3
    Już ci pisałam o tym, ale Takałek i Kuroś jako przedszkolanki, dsvfjh :DD kocham to wyobrażenie Tetsu który ogarnia bandę przedszkolaków, a Takao też pasuje idealnie do tej roli *W*
    Zły, podły Kagami, nie można krzywdzić Tetsu! *idzie skrzyknąć ekipę i spuścić Kagamiemu wpiernicz* Palant, dupek, debil, baran, ameba, grrrrr…
    Ale za to AkaKuro to cię kocham <3 ach, Akaszątko bierze sprawy w swoje ręce xD Za Narnię, chłopaki!
    „Walentynki? Walentynki?! Ty naprawdę myślisz, że chodzi mi o to pieprzone święto nagich aniołków?!” – tutaj parsknęłam śmiechem xDD chociaż nie jestem pewna, czy powinnam, no ale… buahahaha XDDDD
    Tak właśnie strzelałam, że to będzie ich rocznica! Awww, przepraszający Shin-chan <3 i biedny takałeł :C
    Najbardziej z całego fika zniszczył mnie chyba Shin-chan wrzeszczący że jest kretynem! XDDDD Hahahahaahahahaha *zanosi się histerycznym śmiechem* Nie powinnam sobie wyobrażać jego miny, zwłaszcza jak ta sąsiadka się wydarła… xDDD
    Ogólnie było mega <3 Strasznie mi się podobało, chociaż komentarz wyszedł krótki… no bo napaliłam się na AkaKuro przez ciebie, idę czytać teraz!
    Weny życzę :3

    PS ten art na końcu, awwwwww <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. MidoTaka! I AkaKuro!! ❤❤❤
    Och.. Kuroko i Takao pracują w przedszkolu!! Słodko *_* i Takao dostał prezent od dziewczynki :D
    Kagami, jak mogłeś zdradzić tetsu?!? I z kim? Czyżby Aomine?? No ostatecznie mogę wybaczyć, ale.. przez ciebie Kuroko cierpi! Wybaczam ci tylko dlatego, że znalazł sb Akasha ;D wprawdzie może jeszcze o tym nie wie, ale ja jako.. wróżbitka :D przepowiadanie, iż będą oni parą!! :D kto się sprzeciwi, ten na śmierć!
    Dalej...
    Shin-chan, żeby tak zapomnieć o rocznicy?! I w dodatku pierwszej?! Masz szczęście, że Takao ci wybaczył! Ale i tak jesteś KRETYNEM!!

    Ja też nie obchodzę Walentynek, bo a mnie to durne święto, więc.. jedyne co zrobiłam z tej okazji, to napisałam kilka miniaturek :D

    To ten.. pozdrowienia z gór! Weny życzę :* ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Trelelele ^--^
    Ale ja dawno nie komentowałam...
    Może dlatego, że moje komentarze są zaskakująco bez ładu i składu, ale w sumie dobre i tyle... Wena jest wybredna, a komentarze mają moc, więc czemu by nie.
    Jak dla mnie tekścik supi, lubię twoje opowiadania... Są takie lekkie i naprawdę przyjemnie mi się je czyta. Nim się obejrzę, że zaczęłam to chłonę całość i jestem już na końcu.
    Midotakałka śmiechowa i naprawdę urocza <3 <3 <3 xD
    Midorima... status ci spada chłopie.. xP
    O...i jeszcze te zagdkowe Akakuro, dla którego plusik ode mnie. To mi przypomniało, że nie doczytałam twojej nowej rozdziałówki, ale to jeszcze zdążę tam zawitać.
    No to życzę wszystkiego dobrego w te skromne walentynki, weny i wolnego czasu.
    Bo wszyscy dobrze wiemy, że jak jest jedno, to drugiego nie ma ;)
    Pozdrawiam ciepło <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Nessa Daere.