Strony

wtorek, 9 lutego 2016

AkaKuro, rozdział 1


A więc..etto...Taki krótki rozdział, a zarazem dalsza część AkaKuro!
"Szach mat" -nasz tytuł, może odrobinę mylić...
A-Ale to nic..^^
J-Jak już powiedziałam...rozdział jest krótki, a do tego nudny...i nie ma nim jakichś głębszych brnięć w sprawę...Tak myślę...Po prostu rozdział..;-;
J-Jeśli ktoś boi się, że nie da rady przebrnąć przez coś tak nudnego, n-nie musi czytać..;-;
Mam jednak nadzieję, że...nie zawaliłam tego tak bardzo..:c
Następnym razem b-będzie dłużej i ciekawiej..! Przynajmniej...taką mam nadzieję...
Zapraszam do czytania...

 
Już od kilku dni, stare, dębowe drzwi do pokoju strachliwego nastolatka -a także syna jednego z najbardziej znanych ludzi  w Japonii- stały zamknięte, pilnując osoby chowającej się w obszernym pokoju. Cztery ściany stanowiące potężny bunkier odgradzały chłopaka od świata zewnętrznego dając mu minimalne poczucie bezpieczeństwa. Skóra znacznie pobladła, wory pod oczyma powiększyły się. Nie przez brak składników odżywczych, a z powodu nieprzespanych nocy. Pomimo znacznego wyczerpania organizmu Tetsuya zwyczajnie nie potrafił zasnąć. Zamknięcie powiek oznaczało definitywne odpłynięcie na przynajmniej dwa dni, a tego bał się najbardziej. Jego błękitne serduszko obawiało się o każde poczynania ojca bez informowania o tym osoby, której zaaranżowane plany dotyczyły. Krótko rzecz ujmując -nie miał zamiaru do tego dopuścić. Nie oszukując się jednak...nie mógł za wiele.
-Tetsu-kun! Przyniosłam kolację! -rozległ się ciche pukanie do drzwi, którego dźwięk bez trudu dotarł do uszu niebiekowłosego chłopaka. Puste spojrzenie skierowane zostało na wejście. Z bladych ust wydostało się ledwo słyszalne zaproszenie do środka. Dosłownie chwilę później drzwi zostały uchylone. Do pokoju wśliznęła się różowowłosa piękność z dość obszerną aparaturą do oddychania. Spoglądając na Tetsuyę westchnęła głośno, stawiając tacę z jedzeniem na stoliku tuż obok łóżka.
-Dziękuję...
-Nie ma za co, Tetsu-kun -przekrzywiła głowę, próbując rozgryźć ten niedojrzały orzech. Był twardy, ale rozbicie go nie było niemożliwe. Momoi Satsuki była jednym z płatnych zabójców -członkinią Noa no Ichizoku. Szacunkiem obdarzali ją wszyscy, których znała. A także poza nimi znajdowali się ludzie godni poszanowania. Mimo to...Satsuki była jedynie cieniem swej zmarłej matki. Kobiety geniusza, która zabiła już wielu, a i inteligencją przewyższała większość wykształconych lekarzy czy profesorów ideologii. Młodą Momoi zawsze porównywano do jej idealnej rodzicielki. Krytykowano, wyśmiewano, próbowano zrobić z niej kogoś...kim tak naprawdę nie była i być nie chciała. Dlatego właśnie nastolatka tak dobrze rozumiała Tetsuyę. Dlatego tak bardzo ją zaintrygował. Chciała mu pomóc, lecz jak by mogła? Zdawała sobie sprawę z faktu, że ojciec Kuroko -a zarazem jej mistrz- nigdy nie odpuszczał, zawsze dostawał to czego chciał. Bała się, tak samo jak reszta klanu. Do tego ten nowy chłopak z którym tak często ostatnio rozmawiał Taisuke...Bolało ją to, że nie potrafiła zrozumieć o co tak naprawdę z nim chodziło...
-Momoi-san...Możesz już iść...-wydukał spoglądając na zamyśloną Satsuki.
-Ach...Tetsu-kun, mogę o coś zapytać? -różowooka zajęła miejsce na krześle stojącym obok łóżka. Kuroko wpatrywał się w nią dłuższą chwilę nic nie mówiąc. Po pewnym czasie kiwnął głową na znak zgody, wytężając słuch.
-Tetsu-kun...Jak to jest pomiędzy mistrzem, a Tobą?
-W jakim sensie..?
-Niby jesteś jego synem, jednak...Nie zachowujecie takich relacji...-wbiła skupiony wzrok w niebieskowłosego.
-Ja...Wiem o tym, Momoi-san.
-Mimo to nie odpowiadasz na zadane pytanie...
-Mógłbym odpowiedzieć, gdybym sam znał odpowiedź...-powiedział, chowając głowę pod puchatą, czarną poduszkę. Tymczasem Satsuki opuściła pomieszczenie ze zrezygnowaniem.
Jakiś czas szwendała się bez celu, próbując rozwiązać supeł tworzący się w jej głowie.
W końcu zmęczenie dało o sobie znać, a ciało samo skierowało kroki w stronę zaciemnionego korytarza, na którego końcu znajdował się jej pokój. Przechodząc obok gabinetu Taisuke zatrzymała się na moment. Z pomieszczenia słychać było znajome głosy. Nie było mowy o pomyłce. Dziewczyna podeszła bliżej, najciszej jak potrafiła.  Przez uchylone drzwi była w stanie zobaczyć to i owo.
-Wie pan, że zwlekanie do niczego nie doprowadza?
-Owszem. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale obserwowanie strachu tlącego się w jego oczach jest naprawdę zabawną częścią tej gry. Nie sądzisz? -przywódca zaśmiał się spoglądając na czyjeś zdjęcie.
-Kim właściwie jest dla pana ten chłopak?
-Kim? Człowiekiem. Jak każdy inny śmieć na tej planecie.
Momoi zbaraniała. A więc takie mniemanie ma o Tetsuyi jego własny ojciec? To było nie do pomyślenie, biorąc pod uwagę delikatność i czułość jaką obdarzał swego syna. A może od początku był dla niego kimś obcym?
-W dalszym ciągu masz zamiar nas podsłuchiwać? -zanim dziewczyna zdążyła zareagować, ktoś pociągnął za jej włosy -tym samym zmuszając jej ciało do upadku. Poczuła silne kopnięcie w brzuch co spowodowało natychmiastowe skulenie się. Zacisnęła zęby podnosząc głowę w górę i spoglądając na napastnika.
-Zostaw ją. Momoi, co tu robisz? -Taisuke wydawał się być niewzruszony zaistniałą sytuacją.
-A co pan robi, mistrzu? -zerwała się na równe nogi. Zmarszczyła brwi i zacisnęła pięść.
-Rozmawiam -uśmiechnął się lekko. -Nie sądzisz, że nieładnie jest podsłuchiwać cudze rozmowy? Tym bardziej, że ta ma charakter prywatny.
Różowooka automatycznie odwróciła się i wybiegła z gabinetu. Zrozumiała aluzję nazbyt dobrze.
-Jest jedną z nas. Obiecujący zabójca. Ją zostaw w spokoju.
-Nie interesują mnie kobiety.
-I słusznie. Każda to zwykła dziwka -niebieskowłosy mężczyzna przeniósł wzrok na trzymane w lewej dłoni zdjęcie. Spojrzenie przepełnione pogardą i chęcią mordu...

7 komentarzy:

  1. Wcale nie było nudne!

    Tak coś czułam, że ojciec Tetsu go traktuje jak.. no śmiecia :C *wkurzona na tego typa*

    Satsu..nie wolno podsłuchiwać. Jednak czasem podsłuchiwanie jest słuszne, co pokazuje zaistniała wyżej sytuacja! żeby tak o własnym synu plotkować...! *kręci głową z niedowierzaniem i złością*

    Tetsu, trzymaj się! Nie poddawaj się! Na pewno wkrótce wszystko się ułoży, poznasz fajnych osobników *nadal ma nadzieję, że pojawi się Aoś, Taiga bądź Kise :D *, zaprzyjaźnicie się, a na koniec ktoś wpie**oli twojemu ojcu! *oby, takie jest moje zdanie ;) *

    Nie za bardzo wiem, co tu jeszcze napisać *drapie się w tył głowy, zmieszana*
    To ten... Weny i jestem ciekawa dalszego rozwoju wydarzeń ;) *wcale nie liczę w głębi serduszka na pojawienie się Aomine, wcale XD) Żart, fabuła jest jak dla mnie wciągająca i chętnie się dowiem, co się dalej stanie z Tetsu ^^

    Ps. Takie drobne pytanko... Będziesz jeszcze kontynuować ,,Truciznę"? Nie żebym się poganiała czy coś... Tak tylko pytam ;) Nie musisz się spieszyć, ja poczekam, a potem będę dumna i radosna z kolejnych rozdziałów!! :D

    Ps 2. Jeszcze raz weny!! <3

    Pozdrowionka, Aiko-san! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było..? Dziękuję, że tak u-uważasz..*lekki uśmiech* <3
      Jeszcze wszystko się wyjaśni..;-;
      Co do Aomine i Kise...możliwe~
      Co do pytania..h-hai ^^ będę kontynuować "Truciznę" ^^
      Dziękuję bardzo, Akina-san..! <3

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ Aiko! To wcale nie było nudne!

    Biedny Tetsu... Jak dorwę jego tatę to... Ehh... Myślę, że wszyscy go zabijemy :) Jak można mieć tak na własnego syna wylane?
    Kuroś, jesteśmy z tobą!

    A co do szanownej Momoi... Ciekawe co zrobi z tymi informacjami...

    AAA! To ja idę rozpaczać nad losem Kuroko. M-mam nadzieję, że wkrótce mu się poukłada i... Otworzy się na Satsu?

    No cóż... Weny Ci życzę i pozdrawiam serdecznie :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że tak u-uważacie..dziękuję..:)
      A-Aiko nie przywykła do zabijania ludzi więc będzie patrzeć z boku..;-;
      *przytula Kuroko*
      Dziękuję, Mine-san..^^ <3

      Usuń
  4. AKAKURO AKAKURO AKAKURO *siedzi i wrzeszczy* AKAKURO TAKTAKTAAAAK [proszę nie pytaj xD]
    Kurdee, ojciec Tetsu to zły człowiek jest. Masz syna to się o niego troszcz, palancie, a nie! On tam cierpi ;____; Spokojnie Tetsu, ciocia już jedzie! *wybiega z domu, w biegu narzucając kurtkę*
    Momoi ma bardzo duże, bardzo ładne… płuca ( ͡° ͜ʖ ͡°) i te oskrzela, macałabym.
    [idęsięzabić]
    Argh, no i teraz mi szkoda praktycznie wszystkich postaci w tym opowiadaniu... Nawet trochę Taisuke jakbym miała bardziej myśleć. Jest cholerną głową klanu zabójców, a jego syn jakby nie patrzeć zupełnie się do tego nie nadaje. Smutne, że on mimo wszystko próbuje go ogarniać w stronę tego zawodu. Podoba mi się relacja Satsuki i Tetsu, to porównanie do orzecha, który trzeba rozgryźć. Na pewno oboje nie mają łatwo, fajnie, że Momoi próbuje się zbliżyć do Kuroko. Przyda mu się ktoś taki ^J^
    Dobra, pisałam tamto wyżej podczas czytania, cofam część o Taisuke. NIENAWIDZĘ GNOJA >M< szmata, szmata, jak możesz tak mówić o własnym synu TY CHORY CZŁOWIEKU?!
    Tam na końcu to jest Akashi, nie? Bo w trakcie czytania robiłam kilka innych rzeczy i mogło mi się coś powalić… ale omg, TAISUKE TY DZIWKOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
    *bulwersu bulwersu*
    Dobra, tako rzekę – było zajedwabiście. Coś się dzieje, tajemniczość, woaaaaaah~ <3 tylko czemu tak krótko? Fajnie było, już coś się zaczynało rozkręcać, a tu koniec xD
    Nie bardzo wiem, co jeszcze powiedzieć… ten, po prostu oznajmiam – wciągnęło mnie, czekam na wincyj *^*
    Weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Momoi mordercą... jezu, muszę to przetrawić :') xdd
    Tekst ciekawy i baaaardzo czekam na kolejną część *chlip*
    Ciekawy nastrój i mega się zapowiada :*
    Weny ~~

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Nessa Daere.