Strony

niedziela, 17 maja 2015

MidoTaka cz.2

Kolacja
Od kilku dni Takao nie chodzi do szkoły. Martwi mnie to. Podobnież to było tylko zwykłe przeziębienie, prawda? A teraz okazuje się że jednak nie. A może, nie dbał o siebie tak jak należało i mu się pogorszyło?
Zadzwonię dziś do niego i zapytam. W końcu to mój przyjaciel. A może go nawet dziś odwiedzę?
Tak, to dobry pomysł.
Z samego rana odsłuchałem Oha Asa i zaopatrzyłem się w swój szczęśliwy przedmiot. Tym razem była to porcelanowa figurka słonia. Przy okazji kupiłem też szczęśliwy przedmiot dla Takao. Był to pluszowy miś.
Z satysfakcją przypomniałem sobie, że ciemnowłosy ma fetysz słodkich rzeczy. A ta maskotka była naprawdę słodziutka. Na lekcjach starałem się być jak najbardziej skupiony. Nie było to zbyt łatwe. Cały czas myślałem tylko o tym, czy na pewno powinienem iść do Kazunari'ego. Nie chciałem mu przeszkadzać, ale równocześnie bardzo chciałem go zobaczyć i zapytać jak się czuje. W końcu jednak postanowiłem zadzwonić, aby upewnić się czy nie będę przeszkadzał jeżeli wpadnę.
Po zakończeniu wszystkich zajęć wyszedłem ze szkoły i wyjąłem telefon z kieszeni spodni. Wybrałem numer i zadzwoniłem. Nikt nie odebrał. Pomyślałem, że może nie ma ochoty rozmawiać, więc zrezygnowałem z kolejnej próby. Jedank chwilę po tym telefon zaczął wibrować. Odebrałem.
-Halo?
-Hej, Shin-chan...Przepraszam, że nie odebrałem, zanim zdążyłem zareagować, telefon przestał dzwonić.
-Nic się nie stało. Spokojnie.
Kiedy usłyszałem jego zachrypnięty głos, od razu wiedziałem, że to od początku nie było zwykłe przeziębienie. Na pewno był przeziębiony już wcześniej. W sumie jeszcze przed tym codziennie miał jakieś dziwne bóle głowy i brzucha. Czasami też stany podgorączkowe. Ale zawsze tłumaczył się tym, że nie sypia zbyt dobrze, już nie mówiąc o zdrowym odżywianiu. A ja zawsze się na to nabierałem....
-Chodziło o coś ważnego, Shin-chan?
-Chciałem zapytać, czy mógłbym dzisiaj wpaść.
-Chcesz do mnie przyjść?
-Oczywiście jeżeli chcesz. Jeżeli nie, to po prostu powiedz. Nie będę robił ci kłopotu.
-Nie, ja chcę! -krzyknął po czym zaczął kaszleć. To brzmiało tak, jakby się dusił.
-Spokojnie, Takao. Oddychaj, powoli. W takim razie idę do ciebie. Czekaj na mnie.
Powiedziałem i rozłączyłem się. Zarzuciłem torbę na ramię i pobiegłem w stronę domu ciemnowłosego.
Biegłem tak szybko, że nawet kiedy się zatrzymałem, dalej było mi trudno złapać oddech.
Chciałem jak najszybciej znaleźć się przy nim. Pomóc mu, zaopiekować się choć przez chwilę.
Dotarłem tam w krótkim czasie. Wziąłem głęboki oddech, po czym zapukałem do drzwi. Stałem przed nimi dłuższą chwilę. W końcu jednak Takao wpuścił mnie do środka. Zaprowadził mnie do salonu, gdzie siedzieli jego rodzice.
-Dobry wieczór -przywitałem się wchodząc do pomieszczenia.
-Dobry wieczór. To twój kolega, Kazunari-chan?
-Tak mamo, to jest Shin-chan -wskazał na mnie głową.
-Ach, rozumiem. Midorima-kun? Zgadza się? Kazunari-chan, cały czas o tobie opowiada -zaklaskała delikatnie w dłonie. 
-O mnie? -spojrzałem na Takao, a ten przeniósł wzrok w bok. Na twarzy widniał mu rumieniec.
-Owszem -w rozmowę wtrąciła się głowa rodziny -Cały czas tylko o tobie. Jakbyś był jakimś Guru czy coś. A ostatnio znalazłem twoje zdjęcie w jego pokoju, więc te przypuszczenia mogą być prawdziwe.
-Może się pan nie martwić. Nie jestem taki. -stwierdziłem poprawiając okulary, które zsuwały mi się z nosa.
-Każdy Guru tak mówi.
Takao nawet nie próbował mnie bronić. Parsknął tylko nieopanowanym śmiechem. Myślałem że coś mu zrobię....No ale zdążyłem się już przyzwyczaić do jego zachowania. Westchnąłem glośno.
Nagle śmiech ucichł, a zamiast tego słychać było świszczenie. Spojrzałem na Kazunari'ego. Siedział na kanapie podtrzymując się ręką o blat stołu. Ewidentnie się dusił. Spanikowałem, zresztą tak samo jak jego mama. Ukucnąłem obok niego i położyłem mu rękę na ramieniu.
-Takao, spokojnie. Oddychaj, powoli. Nie denerwuj się. Dasz radę. Owszem, dasz! -krzyknąłem kiedy szarooki pokręcił głową zaprzeczając. Do oczu napłynęły mu łzy, które po chwili zaczęły spływać po jego bladych policzkach. W końcu zdołał złapać oddech. Zmęczony wysiłkiem Takao opadł bezwładnie w moje ramiona. PRZYPADKIEM. Żeby później nie było nieporozumień. Jego oddech był płytki i nierówny. Ale grunt, że jednak był. Przytuliłem go i pogłaskałem po głowie.
-No już. Wszystko już dobrze.
-A mówiłem, że ten gość to Guru? Teraz się jeszcze bardziej przypodobać próbuje, żeby rozwiać wątpliwości. I jeszcze mi się do syna przystawia. Nie mam nic do homoseksualistów, ale weź ty idź wyrwij kogoś innego.
-Przestań już kochanie. Midorima-kun, mógłbyś zanieść Kazunari'ego-chan do jego pokoju? Proszę.
-Oczywiście.
Wziąłem Takao na ręce i ruszyłem w stronę jego pokoju. Był tak lekki. Kości strasznie mu wystawały. Jakby popadał w anoreksję. Jego rodzice tego nie zauważyli?
Położyłem go do łóżka i przykryłem kocem. Siedziałem przy nim przez dłuższą chwilę trzymając za rękę.
Nagle do pokoju weszła pani domu. Spojrzała na nasze złączone dłonie i uśmiechnęła się.
-Czyli jesteście razem tak? Kazunari-chan nic nam nie powiedział.
-Nie, nie, nie, nie, to nie to o czym pani m-myśli....
Kobieta zaśmiała się tylko, po czym podeszła do mnie.
-Kazunari-chan nie obudzi się za szybko. Nie ma sensu żebyś tu siedział. Lepiej chodź na dół i zjedz z nami kolację.
-Nie chciałbym robić kłopotu.
-Ależ to żaden problem. Chodź.
Pokiwałem tylko głową, po czym wstałem i razem z mamą Takao udałem się do kuchni. Kiedy usiadłem przy stole, głowa rodziny przez cały czas posyłał mi niechętne spojrzenie. To było bardzo niezręczne...Później zaczął zadawać mi różnego typu pytania. To również było...ekhm. Nie, nie będę ich cytował....
Cóż, pomijając upierdliwego "detektywa", wieczór minął dość przyjemnie. Jedzenie było bardzo dobre.
-Dziękuję za posiłek.
-Nie ma za co. Pójdziesz sprawdzić czy Kazunari-chan się obudził?
-Nie. Ty idź kochanie. Ja mam do niego jeszcze parę pytań.
-Jak tam chcesz -zaśmiała się i zanim się zorientowałem zniknęła za drzwiami.
-No więc, szanowny panie GURU. Nie rozdziewiczyłeś jeszcze mojego syna, zgadza się?
-Po pierwsze, nie jestem żadnym GURU. Po drugie, nie! Nie rozdziewiczyłem go! Co to za dziwne pytania? Czy pan coś sugeruje? Już mówiłem, że my nie jesteśmy parą. Takao to mój przyjaciel. Tylko i wyłącznie przyjaciel. Nikt więcej.
Zdenerwowałem się. Zaczęło mnie to już denerwować. Te pytania były nie na miejscu. Zwłaszcza, że już wszystko wyjaśniłem na samym początku. Miałem nadzieję, że Takao już się obudził...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kocham ten paring <3 Co prawda jeszcze nie za bardzo wiem do czego ja zmierzam w tej historii, ale wiem że może być coś fajnego XD
Zachęcam do pozostawienia po sobie śladu poniżej :)

~~Aiko

3 komentarze:

  1. Zostawia ślad
    Nie często zdarza mi się czytać Midotake, ale chciałam zobaczyć twoje dzieło. :3
    Bardzo fajne, czekam na więcej xD biedny Midorima. Jak na komendzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba ^^ Na pewno napiszę kolejną część, ale jeszcze nie bardzo wiem kiedy ona się pojawi :/ Ale pojawi się XD
      Hai, ojciec Takao jest strasznie dociekliwy i o to mi chodziło *kiwa głową*
      Mój przyjaciel oznajmił mi, że powinnam go zabić w tej historii czy coś, ale uznałam, że musi być choć jedna denerwująca osoba *śmiech*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Nessa Daere.