Dlaczego ty...?
Kiedy usłyszałem słowa Takao, zamurowało mnie. Odwróciłem się w jego stronę i wbiłem wzrok w szare oczy, nie wiedząc co zrobić, jak zareagować. Przez chwilę nawet zdawało mi się, że może się przesłyszałem, że to tylko moja wyobraźnia. Ale powoli zaczynało do mnie docierać, że to się stało naprawdę. Zbliżyłem się do łóżka i usiadłem na jego brzegu, dalej milcząc.Takao spuścił głowę w dół. Wyglądał, jakby żałował, że to powiedział. W sumie to ja powinienem się odezwać, ale miałem nadzieję, że Kazunari zrobi to pierwszy.
Jednak jak mus to mus. Wziąłem głęboki wdech.
-Możesz powtórzyć? Takao...
-K-kocham Cię...Shin-chan, przepraszam...ja...
-Ja Ciebie też -powiedziałem i obiąłem ciemnowłosego. To wyznanie...bardzo mnie ucieszyło.
-Shin-chan...? T-ty....ty, tak serio...?
-Owszem...Kocham Cię, Takao. Nie umiem wyjaśnić jak do tego doszło, ani dlaczego zakochałem się w chłopaku. Sam tego nie rozumiem, ale wiem jedno. Cholernie mi na Tobie zależy. Dlatego proszę, pozwól mi być przy Tobie, już zawsze...okej?
-Shin-chan...t-tak.
Uśmiechnąłem się i odsunąłem od chłopaka. Spojrzałem mu w oczy. Były takie wesołe, takie roześmiane. Nachyliłem się delikatnie, aby uzyskać dostęp do twarzy ukochanego. Zanim jednak złączyłem nasz wargi razem, magiczny sposobem zaliczyłem spotkanie z podłogą. Na początku myślałem, że może sam spadłem czy coś. W końcu siedziałem na brzegu łóżka. Ale przecież nie obeszło by się bez życiowych atrakcji, prawda? Uwaga proszę o uwagę, proszę o uwagę! Pytanie za 100 punktów! Dlaczego Midorima Shintaro spadł z łóżka? Odpowiedź jest na tyle oczywista, że aż śmieszna. Ojciec Takao wparował do sali i sprzedał mi kopniaka w ramię. To by tłumaczyło dlaczego tak bolało. Rozłożył ręce, aby odgrodzić mą osobę od szarookiego, a potem syknął na mnie jak kot. To było co najmniej dziwne, bo się go wystraszyłem! Nie dziwcie mi się! Przez chwilę myślałem, że to białe coś co leciało mu z ust to piana...Ale okazało się, że ślina. Cóż, to raczej dobrze. Przynajmniej nie ma wścieklizny jak na początku zakładałem.
-Wara od mojego syna zboczeńcu! Kysz! Trzy metry!
-Co pan odwala ja się pytam? Chce pan ze mnie kalekę zrobić?
-A mogę? -w jego oczach pojawił się jakiś dziwny błysk.
-Tato przestań!
-K-Kazunari-chan...Tatuś tak się o Ciebie troszczy...Pilnuje, żeby żaden pedofil, guru, albo zboczeniec cię nie tknął, a ty na niego krzyczysz...? -udał teatralny szloch.
-T-tato...
-To przez Ciebie brokule! To przez Ciebie mój synek tak się zmienił! I jeszcze próbowałeś mu coś z twarzą zrobić!
-To miał być tylko pocału-
-ŻE CO?! KAZUNARI-CHAN?! ON CIĘ MOLESTUJE?! DLACZEGO NIC O TYM TATUSIOWI NIE POWIEDZIAŁEŚ?!
-Nie no pan ma coś z głową!
Kłóciliśmy się tak głośno, że do sali zbiegło się sporo pielęgniarek, które próbowały nas na wszelkie sposoby uciszyć. Jedna nawet wepchnęła mi do ust jakiś materiał co i tak niewiele dało. Kiedy do pomieszczenia wparowali ochroniarze, ojciec Takao udał idealnego dorosłego i próbował załagodzić sytuację, przez co to ja dostałem upomnienie. Sprawiedliwie prawda? Ech...Ten człowiek mnie nienawidzi. Jak nic. A teraz, kiedy Kazunari wyznał mi miłość...Teraz to już w ogóle będę miał przechlapane. No bo...Takao kocha mnie, a ja kocham jego. To oczywiste, że będziemy chcieli być razem. Ale stawiam wszystkie moje szczęśliwe przedmioty, że pan z kompleksem syna wywoła trzecią wojnę światową, aby tylko nas od siebie oddalić. Mam go serdecznie dość...
Jakiś czas po tym incydencie, mój wróg zniknął ze szpitala. Na szczęście. Wielbmy tych, którzy wymyślili coś takiego jak praca! Nareszcie trochę czasu bez niego...Dałem ciemnowłosemu trochę spokoju i wyszedłem na miasto, aby trochę ochłonąć. Spacerowałem jakiś czas po parku, poszedłem coś zjeść...A potem wróciłem do szpitala. Wszedłem na salę, uśmiechając się delikatnie pod nosem. Cieszyłem się na myśl, że w końcu będziemy mogli porozmawiać razem na spokojnie. Bez niepotrzebnych świadków, którzy wtryniają nos w nie swoje sprawy....(wiadomo kogo ma na myśli...xd) Jednak uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy. Takao leżał na boku z delikatnie przymkniętymi powiekami, jego oddech pył bardzo płytki, drżał. Można to było zauważyć już na wejściu. Szybkim krokiem podszedłem do łóżka i usiadłem na krześle obok.
-Takao co się dzieje? Takao słyszysz mnie? Takao?
-Shin-chan...-przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Co się dzieje? Powiedz, coś Cię boli? Wydajesz się nieobecny...
-J-ja...po prostu -urwał aby złapać oddech-...jestem t-trochę zmęczony...-dokończył i ponownie z trudem złapał oddech. Zaniepokojony przyłożyłem dłoń do jego czoła, aby sprawdzić czy nie ma temperatury.
Był bardzo rozpalony. Wstałem i pobiegłem po pielęgniarkę, a ta po lekarza. Ten sprawdził temperaturę dokładniej termometrem. Równe 40°....
-Co z nim doktorze? Co mu się dzieje? Proszę mi powiedzieć.
-Nie jesteś z rodziny, przykro mi.
-Ja jestem jego chłopakiem.
-Przykro mi, ale nawet w takiej sytuacji nie mogę udzielić ci szczegółowych informacji.
-Nie chcę znać wszystkich szczegółów! Chcę tylko wiedzieć, co mu się stało!
-Kazunari ma osłabiony organizm. Średnie zaawansowane stadium raka to spowodowało, a dodatkowo jest już po pierwszej dawce chemii. Podaliśmy ją aby sprawdzić jak zareaguje, ale bez pewnego urządzenia umieszczanego pod skórą tuż pod obojczykiem, czyli porta, nie mogliśmy podać całej dawki.
Lekarz dalej ciągnął swoją wypowiedź, a ja słuchałem, wpatrując się w niego przerażonymi oczyma. Chemia? Port? Średnio zaawansowane stadium? To przeraziło mnie najbardziej...Takao, on...Przecież on niczym sobie nie zasłużył na taki los. Ale...Będę przy nim. Tak jak obiecałem. Już na zawsze. Choćby nie wiem co zawsze przy nim będę. Doktor odszedł, a ja udałem się do sali. Usiadłem na krześle i chwyciłem dłoń szarookiego. Spojrzałem na niego czule, po czym spuściłem głowę w dół.
-Dlaczego ty...?
Jednak jak mus to mus. Wziąłem głęboki wdech.
-Możesz powtórzyć? Takao...
-K-kocham Cię...Shin-chan, przepraszam...ja...
-Ja Ciebie też -powiedziałem i obiąłem ciemnowłosego. To wyznanie...bardzo mnie ucieszyło.
-Shin-chan...? T-ty....ty, tak serio...?
-Owszem...Kocham Cię, Takao. Nie umiem wyjaśnić jak do tego doszło, ani dlaczego zakochałem się w chłopaku. Sam tego nie rozumiem, ale wiem jedno. Cholernie mi na Tobie zależy. Dlatego proszę, pozwól mi być przy Tobie, już zawsze...okej?
-Shin-chan...t-tak.
Uśmiechnąłem się i odsunąłem od chłopaka. Spojrzałem mu w oczy. Były takie wesołe, takie roześmiane. Nachyliłem się delikatnie, aby uzyskać dostęp do twarzy ukochanego. Zanim jednak złączyłem nasz wargi razem, magiczny sposobem zaliczyłem spotkanie z podłogą. Na początku myślałem, że może sam spadłem czy coś. W końcu siedziałem na brzegu łóżka. Ale przecież nie obeszło by się bez życiowych atrakcji, prawda? Uwaga proszę o uwagę, proszę o uwagę! Pytanie za 100 punktów! Dlaczego Midorima Shintaro spadł z łóżka? Odpowiedź jest na tyle oczywista, że aż śmieszna. Ojciec Takao wparował do sali i sprzedał mi kopniaka w ramię. To by tłumaczyło dlaczego tak bolało. Rozłożył ręce, aby odgrodzić mą osobę od szarookiego, a potem syknął na mnie jak kot. To było co najmniej dziwne, bo się go wystraszyłem! Nie dziwcie mi się! Przez chwilę myślałem, że to białe coś co leciało mu z ust to piana...Ale okazało się, że ślina. Cóż, to raczej dobrze. Przynajmniej nie ma wścieklizny jak na początku zakładałem.
-Wara od mojego syna zboczeńcu! Kysz! Trzy metry!
-Co pan odwala ja się pytam? Chce pan ze mnie kalekę zrobić?
-A mogę? -w jego oczach pojawił się jakiś dziwny błysk.
-Tato przestań!
-K-Kazunari-chan...Tatuś tak się o Ciebie troszczy...Pilnuje, żeby żaden pedofil, guru, albo zboczeniec cię nie tknął, a ty na niego krzyczysz...? -udał teatralny szloch.
-T-tato...
-To przez Ciebie brokule! To przez Ciebie mój synek tak się zmienił! I jeszcze próbowałeś mu coś z twarzą zrobić!
-To miał być tylko pocału-
-ŻE CO?! KAZUNARI-CHAN?! ON CIĘ MOLESTUJE?! DLACZEGO NIC O TYM TATUSIOWI NIE POWIEDZIAŁEŚ?!
-Nie no pan ma coś z głową!
Kłóciliśmy się tak głośno, że do sali zbiegło się sporo pielęgniarek, które próbowały nas na wszelkie sposoby uciszyć. Jedna nawet wepchnęła mi do ust jakiś materiał co i tak niewiele dało. Kiedy do pomieszczenia wparowali ochroniarze, ojciec Takao udał idealnego dorosłego i próbował załagodzić sytuację, przez co to ja dostałem upomnienie. Sprawiedliwie prawda? Ech...Ten człowiek mnie nienawidzi. Jak nic. A teraz, kiedy Kazunari wyznał mi miłość...Teraz to już w ogóle będę miał przechlapane. No bo...Takao kocha mnie, a ja kocham jego. To oczywiste, że będziemy chcieli być razem. Ale stawiam wszystkie moje szczęśliwe przedmioty, że pan z kompleksem syna wywoła trzecią wojnę światową, aby tylko nas od siebie oddalić. Mam go serdecznie dość...
Jakiś czas po tym incydencie, mój wróg zniknął ze szpitala. Na szczęście. Wielbmy tych, którzy wymyślili coś takiego jak praca! Nareszcie trochę czasu bez niego...Dałem ciemnowłosemu trochę spokoju i wyszedłem na miasto, aby trochę ochłonąć. Spacerowałem jakiś czas po parku, poszedłem coś zjeść...A potem wróciłem do szpitala. Wszedłem na salę, uśmiechając się delikatnie pod nosem. Cieszyłem się na myśl, że w końcu będziemy mogli porozmawiać razem na spokojnie. Bez niepotrzebnych świadków, którzy wtryniają nos w nie swoje sprawy....(wiadomo kogo ma na myśli...xd) Jednak uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy. Takao leżał na boku z delikatnie przymkniętymi powiekami, jego oddech pył bardzo płytki, drżał. Można to było zauważyć już na wejściu. Szybkim krokiem podszedłem do łóżka i usiadłem na krześle obok.
-Takao co się dzieje? Takao słyszysz mnie? Takao?
-Shin-chan...-przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Co się dzieje? Powiedz, coś Cię boli? Wydajesz się nieobecny...
-J-ja...po prostu -urwał aby złapać oddech-...jestem t-trochę zmęczony...-dokończył i ponownie z trudem złapał oddech. Zaniepokojony przyłożyłem dłoń do jego czoła, aby sprawdzić czy nie ma temperatury.
Był bardzo rozpalony. Wstałem i pobiegłem po pielęgniarkę, a ta po lekarza. Ten sprawdził temperaturę dokładniej termometrem. Równe 40°....
-Co z nim doktorze? Co mu się dzieje? Proszę mi powiedzieć.
-Nie jesteś z rodziny, przykro mi.
-Ja jestem jego chłopakiem.
-Przykro mi, ale nawet w takiej sytuacji nie mogę udzielić ci szczegółowych informacji.
-Nie chcę znać wszystkich szczegółów! Chcę tylko wiedzieć, co mu się stało!
-Kazunari ma osłabiony organizm. Średnie zaawansowane stadium raka to spowodowało, a dodatkowo jest już po pierwszej dawce chemii. Podaliśmy ją aby sprawdzić jak zareaguje, ale bez pewnego urządzenia umieszczanego pod skórą tuż pod obojczykiem, czyli porta, nie mogliśmy podać całej dawki.
Lekarz dalej ciągnął swoją wypowiedź, a ja słuchałem, wpatrując się w niego przerażonymi oczyma. Chemia? Port? Średnio zaawansowane stadium? To przeraziło mnie najbardziej...Takao, on...Przecież on niczym sobie nie zasłużył na taki los. Ale...Będę przy nim. Tak jak obiecałem. Już na zawsze. Choćby nie wiem co zawsze przy nim będę. Doktor odszedł, a ja udałem się do sali. Usiadłem na krześle i chwyciłem dłoń szarookiego. Spojrzałem na niego czule, po czym spuściłem głowę w dół.
-Dlaczego ty...?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejna część MidoTaka zaliczona ^^ Mam nadzieje, że się podobało ^^"
Zachęcam do pozostawienia komentarza *uśmiech*
~~Aiko
Zachęcam do pozostawienia komentarza *uśmiech*
~~Aiko
Ooooooooh Jakież to słodkie ^^. Midorima nareszcie wie czego chce! Jupi.
OdpowiedzUsuńI mówiłam, że stan wojenny normlanie xD Biedny Takao... już w ogóle... ma duże problemy zdrowotne a dodatkowo jeszcze musi uspokajać swojego tatusia i ukochanego. Nie dobrze... Nie dobrze.
Czekam na kolejną część. Mogę wiedzieć co przygotowałaś dla nas jako następne ff?
Tatuś Takao ma kompleks syna ;-;
UsuńOch a następny ff, hm...planowałam dodać kolejną część Kiseki no Sedai x Kuroko, lub AkaKuro z dedykacją dla Ciebie, alboooo......albo coś tam XD
xD to się dowiedziałam... cokolwiek będzie to i tak przeczytam i skomentuje
UsuńHeh ^^ Dziękuję ^^
UsuńPo tytule obawiałem się że Takao umrze w szpitalu - na szczęście nie :) Na tym blogu to mój ulubiony paring . Czekam na kolejną część :3
OdpowiedzUsuńO łapka cię nie boli *-* Nareszcie XD Cieszę się :3 A co do śmierci czy coś....Nie wysyłajmy go jeszcze na tamten świat ;^;
Usuń